Reklama

W Pleszy na Święta zawsze jest śnieg

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W Boże Narodzenie chłopcy, począwszy od małych dzieci po dorosłych mężczyzn, tworzą drużyny i chodzą od chaty do chaty, kolędując. W domach zostają gospodarz i kobiety, aby przyjąć i ugościć kolędników. - Kolędy śpiewamy na tradycyjne polskie melodie - mówi mieszkający na Bukowinie Bolek Majerik
Choć to Rumunia, w Pleszy żyją sami Polacy. Żeby poznać genezę powstania wioski, trzeba cofnąć się 200 lat, kiedy to mieszkańcy starej Galicji migrowali w poszukiwaniu pracy i warunków do godnego życia. Mogli to znaleźć właśnie na Bukowinie. Choć wiele lat minęło, zabory się skończyły, a granice zmieniły, kolejne pokolenia już tu pozostały. Plesza jest najmniejszą wioską na tym terenie, liczy ok. 200 mieszkańców.

O rzeźbach Bolka Majerika piszą nawet na Wikipedii

Reklama

Bolek Majerik ma 40 lat. W sumie podczas kilku pobytów w Polsce spędził ponad 6 lat. Po raz pierwszy przyjechał w latach 80. Po prostu chciał zobaczyć Warszawę.
- To był inny, magiczny świat. Pamiętam monumentalny Pałac Kultury, który wielu Polaków chciałoby zburzyć. To miejsce ma swojego ducha, to budowla, która wyróżnia się wśród wielu innych wieżowców stolicy - mówi.
Bywał jeszcze potem w naszym kraju, jednak nie wszystkie te pobyty wspomina mile.
- W Polsce trzeba zawsze podpisywać umowę. Inaczej są problemy z pracodawcą i wypłatą - mówi.
Majerik to artysta samouk. Od 20 lat rzeźbi w kamieniu i drewnie. Na obrzeżach Pleszy można spotkać wiele jego dzieł, prezentujących Chrystusa, postacie biblijne, zwierzęta, ludzi w różnych pozach. Wszystkie wykute w skale lub drewnie. Informacje o nich można znaleźć nawet na Wikipedii, czyli internetowej encyklopedii.
Przed kilku laty Bolek Majerik dostał życiową szansę. Otrzymał stypendium i dostał się na Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu. Uczył się przez cztery lata, potem stypendium nie zostało przedłużone i musiał przerwać studia. Ale cieszy się z nabytej wiedzy i fachu. Dodaje, że on też coś zostawił uczelni po sobie.
- Dzięki mnie powstała pracownia rzeźby w kamieniu. Na początku ociągali się ze spełnieniem mojej prośby, więc ja kułem w kamieniu na podwórku przed szkołą, w takiej jakby pracowni plenerowej. W końcu chyba mieli tego dosyć, bo zrobili pracownię i inni też zaczęli z niej korzystać - wspomina.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kombajn by się przewrócił

Po każdym pobycie w Polsce Bolek Majerik z radością wraca na Bukowinę. - Tu jest moje miejsce, tutaj czuję się szczęśliwy - mówi. Choć życie tu nie jest łatwe, z pewnością ma swój urok i niepowtarzalny klimat. Do Pleszy nie tylko nie dotarła jeszcze nowa cywilizacja w postaci komputerów czy internetu, ale też nie dotarły nowoczesne naleciałości językowe. Tutejsi mieszkańcy mówią starą gwarą, nie używają takich słów, jak „sorry” czy nawet „weekend”, pozdrawiają się słowami: „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Żyją przede wszystkim z pracy własnych rąk. Posiadają małe gospodarstwa, hodują zwierzęta: bydło, kury, świnie. Nie ma tu za wiele mechanizacji, traktorów ani tym bardziej kombajnów, które na tutejszych terenach łatwo mogłyby się przewrócić. Do pracy używa się przede wszystkim koni, zboże kosi się kosą i zbiera ręcznie.
- W naszym kościele co niedzielę mamy Mszę św. W tygodniu nikt do kościoła nie chodzi, bo fizycznie nie ma czasu. Ludzie modlą się pracą - opowiada rzeźbiarz. - W razie potrzeby wzywany jest ksiądz z sąsiedniej miejscowości.
Mieszkańcy Pleszy, choć żyją na rumuńskiej ziemi, żywo kultywują polskie tradycje i zwyczaje. Na Wszystkich Świętych zapalają znicze na grobach, a w Wielki Tydzień budują Boży Grób. Do najbardziej uroczystych świąt z całą pewnością należy Boże Narodzenie.
- Nie wiem, jak to się dzieje, ale zawsze wtedy jest śnieg i to sprawia, że ta atmosfera jest naprawdę niesamowita - mówi Majerik.
W Wigilię obowiązuje ścisły post o chlebie i wodzie, a po zmroku wszyscy zasiadają do wspólnej wieczerzy. Nie ma dwunastu potraw, ale na stole nakrytym białym obrusem musi się znaleźć pszenica gotowana, groch i ryba z grzybami. Ojciec rodziny dzieli wśród wszystkich opłatek.
- Każdy dba o to, żeby być wtedy w łasce uświęcającej, bo spożywa się mistyczne Ciało Chrystusa - mówi Majerik. Pod stołem jest siano. Nie wkłada się go pod obrus, bo tam Nowonarodzony nie mógłby się zmieścić, a siano jest przecież przygotowywane na przyjście Dzieciątka do domu mieszkającej w nim rodziny. Jest też, oczywiście, przystrojona choinka. O północy wszyscy udają się na Pasterkę. Kiedyś trzeba było chodzić 10 kilometrów, od kilku lat miejscowy ksiądz obsługuje tylko dwa kościoły, a Pasterka jest odprawiana na miejscu. Przez dwa dni świąt mali chłopcy i dorośli mężczyźni chodzą od domu do domu i kolędują.
- Kolędy śpiewamy na tradycyjne, piękne polskie melodie. Niestety, w Polsce coraz częściej pojawia się tendencja do ich upraszczania, a Polska ma przecież jedyne w swoim rodzaju kolędy na świecie - mówi Bolek Majerik. Słuchając jego słów, łatwo spostrzec, że mieszkający na Bukowinie rodacy nie są skażeni powszechną obecnie komercjalizacją wszystkiego, co święte, wzniosłe czy wręcz mistyczne.

„Śpiew wilka”

Majerik, oprócz tego, że jest rzeźbiarzem, pisze również wiersze. Przed kilkoma tygodniami ukazał się czwarty tomik jego poezji pt. „Śpiew wilka”. Do jego wydania w dużej mierze przyczynił się przemyślanin Marek Pantuła, który niejednokrotnie organizował pomoc charytatywną dla mieszkańców Bukowiny. Zresztą w okolicach nadsańskiego miasta Bolek Majerik ma wielu przyjaciół i odwiedza ich podczas każdego pobytu w ojczyźnie, którą dla niego zawsze jest Polska, bo - jak mówi - czuje się „jak gałąź odcięta od drzewa i zasadzona na nowej ziemi. Ale ciągle pozostaje tym samym drzewem”.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Szwajcaria: biskupi wstrząśnięci dramatem po osunięciu się lodowca w kantonie Valais

2025-05-30 09:40

[ TEMATY ]

biskupi

Szwajcaria

dramat

lodowiec

PAP/EPA/ALESSANDRO DELLA VALLE

Katoliccy biskupi Szwajcarii są głęboko wstrząśnięci klęską żywiołową w górskiej wiosce Blatten w kantonie Valais. Z rozpadającego się lodowca Birch na wioskę runęło ponad 3,5 mln metrów sześciennych lodu, skał i zmrożonego śniegu. Cała wioska została zrujnowana, ewakuowano 300 osób; co najmniej jedną osobę uważa się za zaginioną. We wspólnym oświadczeniu w Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, 29 maja, biskupi zapewnili poszkodowanych o swojej solidarności, modlitwie i duchowej bliskości. Do wiernych Szwajcarii zaapelowali o wsparcie poszkodowanych mieszkańców Blatten modlitwą i konkretną pomocą.

„Płaczę nad Blatten” - powiedział biskup Sion, Jean-Marie Lovey, ubolewając nad losem mieszkańców doliny Lötschental. Jednocześnie pocieszał, że zawaliły się tylko góry i lodowiec, „ale nie wasza wiara i na pewno nie obecność Boga u waszego boku”. Bp Lovey zacytował proroka Izajasza i zaapelował o nadzieję: „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się”.
CZYTAJ DALEJ

Kolejne zmiany personalne w archidiecezji katowickiej

2025-05-30 09:21

[ TEMATY ]

zmiany personalne

archidiecezja katowicka

Karol Porwich/Niedziela

Publikujemy listę zmian personalnych.

ks. Paweł Dąbrowski, parafia Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Jastrzębiu-Zdroju
CZYTAJ DALEJ

Gdy sztuka prowadzi do modlitwy. Relikwiarz męczennic z Braniewa

2025-05-30 18:13

[ TEMATY ]

wywiad

Braniewo

siostry katarzynki

Andrzej Adamski

Archiwum prywatne Andrzeja Adamskiego

Relikwiarze i naczynia liturgiczne wykonane przez Andrzeja Adamskiego

Relikwiarze i naczynia liturgiczne wykonane przez Andrzeja Adamskiego

Już wkrótce beatyfikacja piętnastu sióstr katarzynek w Braniewie. Wyjątkowej oprawie tej uroczystości towarzyszyć będzie wyjątkowy relikwiarz. Nam w przededniu beatyfikacji udało się porozmawiać z Andrzejem Adamskim, znanym złotnikiem z Braniewa, który stworzył to fascynujące dzieło sztuki sakralnej.

Przeczytaj także: Symbol łez i krwi. Relikwiarz sióstr katarzynek
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję