Reklama

Jak rozmawiać z dziećmi o... trudnych emocjach względem innych osób

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Moja 7-letnia córka uwielbia zwrot „nie cierpię”. Często mówi, że nie cierpi swoich kolegów, koleżanek z zerówki. Ostatnio bardzo mnie zabolało, kiedy powiedziała o swoim bracie: „Nie cierpię Piotrusia, wolałabym, żeby go nie było, bo muszę się z nim dzielić”. Powiedziałam jej, że jak będzie tak wszystkich „nie cierpieć”, to zawsze będzie sama i nikt nigdy nie będzie jej lubił. Nie czuję się dobrze z tym, co powiedziałam, niepotrzebnie dodałam słowa: „zawsze” i „nigdy”, ale nie wiem, jak wyeliminować u niej to częste mówienie „nie cierpię”.
Maria z Jeleniej Góry

Dzieci w prosty sposób przekładają swoje emocje irytacji, złości, wściekłości na „nie lubię”, „nie cierpię”, „nienawidzę”. Niespełna trzylatek potrafi wykrzyczeć rodzicowi: „Nienawidzę cię!”. Już wtedy warto zatrzymać się nad tym, dlaczego tak mówi. Kiedy dziecko po raz pierwszy w stosunku do innych powie: „Nie lubię Krzysia”, „Nie lubię cioci Basi”, „Nie lubię niani czy pani w przedszkolu”, zamiast upominać: „Nie mów tak”, należy dopytać: „Czemu nie lubisz Krzysia?”, „Dlaczego tak mówisz? Jesteś zły na Krzysia?” itd. Wtedy zapewne - jeśli rodzice rozmawiają z dzieckiem, mają z nim dobry kontakt - padnie odpowiedź konkretyzująca to nielubienie, np. „Nie lubię, jak mi zabiera auto”, „Nie lubię, jak krzyczy”. Jeśli usłyszymy takie informacje, możemy pomóc naszemu dziecku nazwać to, że nie tyle nie lubi Krzysia, ile nie lubi jego pewnych zachowań.
Jeśli wspomniana siedmiolatka nie cierpi swojego rodzeństwa, bo musi się z nim dzielić, rodzice powinni pomóc jej nazwać emocje względem zachowań brata: „Nie cierpisz tego, że bawi się twoimi zabawkami, że burzy ci twoją zabawę, że musisz mu ustępować, bo jest młodszy”. Proszę mi wierzyć, można nie znosić wielu zachowań swojego rodzeństwa, ale jednocześnie kochać swoje siostry i swoich braci całym sercem.
Niepozwalanie dziecku na mówienie „nie cierpię” bez pokazania, czego tak naprawdę nie znosi, zamyka je na wyzwolenie pozytywnie gorących i serdecznych uczuć.
Kiedy w rodzinie rozmawia się z dziećmi o wyrażaniu swoich emocji względem zachowań, a nie względem osoby, jest wtedy szansa na deklaracje miłości, przywiązania i tęsknoty.
Również my, dorośli, mamy tendencję do oceniania osób, a nie ich zachowań. „Nie lubię mojego szefa” - za tym stoi to, że nie lubię jego nieeleganckich zachowań czy niesprawiedliwego traktowania pracowników, ale głośno nie mówimy o tym w ten sposób.
Również kiedy dziecko nam mówi, że nas nie lubi, spotyka się to z reprymendą lub obrażaniem się. Dziecko nie będzie nadużywać takich sformułowań i nie rzuci rodzicom jako nastolatek: „Nienawidzę was” (powie natomiast, czego nienawidzi), kiedy już w okresie przedszkolnym dopytamy albo sami podpowiemy, co kryje się za takim stwierdzeniem.
Kiedy moja córeczka powiedziała mi pewnego wieczoru, przy trudnej, pełnej złości kąpieli: „Nie lubię cię, wolałabym, żeby był tata”, poczułam się niepewnie, ale zastanowiłam się przez moment. To był trzeci dzień, kiedy mąż wyjechał, a wiem, jak wieczorne poprzytulanie się z tatą jest dla niej ważne. Powiedziałam więc, tuląc ją: „Martusiu, tęsknisz za tatą, wolałabyś, żeby tata był teraz przy tobie, a nie ja. Wiesz, ja też tęsknię za tatą i chciałabym się do niego przytulić”. Wtedy zniknęła zbuntowana mała dziewczynka, a zobaczyłam łezki stęsknionej córeczki: „Ja też chcę się do taty przytulić”.
Życzę sobie i wszystkim rodzicom cierpliwości i wytrwałości w ocenianiu, nazywaniu zachowań, a nie osób. Pomyślmy o tym w Niedzielę Miłosierdzia Bożego, na wzór naszego Boga Ojca, który tak nie lubi wielu naszych zachowań, a kocha nas i przebacza nam. Nie potępia człowieka, ale grzech. My też nauczmy się to odróżniać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pierwszy kartuz

Święty Brunon – założyciel zakonu kartuzów, jednego z najsurowszych zakonów istniejących do dziś w Kościele, wybrał charyzmat milczenia, samotności i ciszy.

O zakonie kartuzów usłyszeliśmy zapewne dzięki filmowi Wielka cisza. Kim był jego założyciel? Brunon urodził się w Kolonii i pochodził ze znamienitej rodziny. Uczył się m.in. w szkole katedralnej w Reims, a także w Tours. Około 1055 r. przyjął święcenia kapłańskie. Rok później biskup Reims – Manasses I powołał Brunona, aby prowadził tam szkołę katedralną. Trwało to ok. 20 lat (1056-75). Wychował wielu wybitnych mężów owych czasów. W 1080 r. zaproponowano mu biskupstwo, nie przyjął jednak tej godności. Udał się do opactwa cystersów w Seche-Fontaine, by poddać się kierownictwu św. Roberta. Po pewnym czasie opuścił klasztor i w towarzystwie ośmiu uczniów udał się do Grenoble. Tam św. Hugo przyjął swojego mistrza z wielką radością i jako biskup oddał mu w posiadanie pustelnię, zwaną Kartuzją. Tutaj w 1084 r. Brunon urządził klasztor, zbudowany też został skromny kościółek. Klasztor niebawem tak się rozrósł, że otrzymał nazwę „Wielkiej Kartuzji” (La Grande Chartreuse). W 1090 r. Brunon został wezwany do Rzymu przez swojego dawnego ucznia – papieża bł. Urbana II na doradcę. Zabrał ze sobą kilku towarzyszy i zamieszkał z nimi przy kościele św. Cyriaka. Wkrótce, w 1092 r., w Kalabrii założył nową kartuzję, a w pobliskim San Stefano in Bosco Bruno stworzył jej filię. Tam zmarł. Kartuzję w Serra San Bruno odwiedził w 1984 r. św. Jan Paweł II. Uczynił to również Benedykt XVI 9 października 2011 r. W słowie do kartuzów podkreślił wówczas znaczenie charyzmatu milczenia we współczesnym świecie. Charyzmat kartuzji – powiedział – sprawia, że „człowiek wycofując się ze świata, poniekąd «eksponuje się» na rzeczywistość w swej nagości, eksponuje się na tę pozorną pustkę, aby doświadczyć Pełni, obecności Boga, Rzeczywistości najbardziej realnej, jaka istnieje, i która wykracza poza wymiar zmysłowy”.
CZYTAJ DALEJ

Uroczysta chwila w Górze

2025-10-06 08:50

ks. Łukasz Romańczuk

Ks. Arkadiusz Wysokiński prezentuje ołtarz w nowym kościele

Ks. Arkadiusz Wysokiński prezentuje ołtarz w nowym kościele

W przededniu uroczystości odpustowych parafia pw. św. Faustyny w Górze przeżywała wyjątkową uroczystość - uroczyste poświęcenie kościoła, budowanego przez ponad dwie dekady.

W tym roku mija 25 lat od momentu erygowania parafii. Powstała ona decyzją kardynała Henryka Gulbinowicza, poprzez wydzielenie z parafii św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Górze. Parafia stała się też siedzibą nowo utworzonego dekanatu Góra Zachód. Początkowo wierni gromadzili się w kaplicy pw. św. Faustyny. Tam rodziło się życie religijne młodej parafii, a jednocześnie krok po kroku powstawała wizja nowej świątyni. Kaplicę wybudował ówczesny proboszcz parafii św. Katarzyny, ks. Bolesław Sylwestrzak, a budowę nowej świątyni rozpoczął ks. Stanisław Chłopecki, który w roku 2000 został proboszczem nowej parafii. Tragiczny wypadek samochodowy jesienią 2005 roku przerwał jego posługę, a nowym proboszczem w tej szczególnej sytuacji został ks. Arkadiusz Wysokiński, który stanął przed zadaniem kontynuowania budowy kościoła. - Początek nie był łatwy, bo to było spotkanie z ludźmi, którzy nagle stracili proboszcza. Księdza, którego dobrze znali, który był lubiany, z którym spotykali się na co dzień. A tu nagle pojawia się ktoś nowy – wspomina ks. Wysokiński, dodając: - Na pierwszym spotkaniu powiedziałem. że na pewno nie będę taki sam jak ksiądz Chłopecki. Każdy z nas ma inny charakter, inne usposobienie. Niektórzy odebrali to jednak tak, jakbym nie chciał go naśladować w dobru, które czynił. To mnie czasami przerażało, bo wydawało się, że oczekiwano ode mnie abym był taki sam jak ksiądz Stanisław.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV: Nabożeństwo do Maryi ma szczególne miejsce w moim sercu

2025-10-06 19:40

[ TEMATY ]

papież

różaniec

Bartolo Longo

bł. Bartolo Longo

Vatican Media

W poniedziałkowe popołudnie Papież odwiedził rzymski dom pielgrzyma Domus Australia, prowadzony przez ojców marystów i służący głównie anglojęzycznym pielgrzymom. Przewodniczył tam pierwszym nieszporom ze wspomnienia NMP Różańcowej, a wcześniej poświęcił obraz Matki Bożej z Pompejów, podarowany zakonnikom przez bł. Bartola Longo. W homilii podczas nabożeństwa, mówił o Maryi, jako wzorze nadziei i zachęcał do jej naśladowania.

„To nabożeństwo do naszej Błogosławionej Matki zajmuje szczególne miejsce w moim sercu, dlatego tym bardziej cieszę się, że mogę dzielić ten moment z australijską wspólnotą, obecną na uroczystym poświęceniu odnowionego wizerunku Matki Bożej z Pompejów” – podkreśił Ojciec Święty, zwracając się do ojców marystów i wszystkich osób związanych z Domus Australia. Ten dom pielgrzyma, znajdujący się w centrum Rzymu, skrywa wyjątkową pamiątkę: wizerunek Matki Bożej Pompejańskiej, podarowany przez popularyzatora nabożeństwa do Maryi czczonej w tym wezwaniu – błogosławionego, a wkrótce świętego Bartola Longa. Obraz, będący kopią tego, który znajduje się w pompejańskim sanktuarium, został odrestaurowany na kilka dni przed tegorocznym konklawe.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję