Reklama

Kościół

Kard. Grzegorz Ryś: Tym, co Kościół winien rozwijać, nie są narzędzia polityczne tylko środki ewangeliczne

- Tym, co Kościół winien rozwijać nie są narzędzia polityczne tylko środki ewangeliczne: głoszenie Słowa, sprawowanie sakramentów, budowanie wspólnoty i dzieło miłości. Na tym Kościół się opiera. A jeśli ktoś tego nie chce robić, tylko ogląda się na polityczną władzę, by szukać poczucia bezpieczeństwa, to głęboko się myli – mówi w rozmowie z KAI abp Grzegorz Ryś, który 30 września zostanie mianowany kardynałem. Dodaje, że „potrzeba nam dziś wiary opartej na osobistej relacji z Chrystusem”, a polska religijność będzie zapewne ewoluować od „katolicyzmu kulturowego” ku wierze z osobistego wyboru.

[ TEMATY ]

Kard. Grzegorz Ryś

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kard. Ryś wyjaśnia jakie elementy w misji Kościoła są dlań najważniejsze i do czego będzie starał się inspirować polskich biskupów. Mówi o znaczeniu nowej ewangelizacji i potrzebie większego otwarcia się Kościoła na dialog i wyzwania „nowej epoki”. Duże nadzieje wiąże z zainicjowanym przez papieża Franciszka synodem biskupów nt. synodalności, na którego obrady udaje się w październiku do Rzymu na osobiste zaproszenie ze strony papieża.

A oto pełen tekst wywiadu z kardynałem Grzegorzem Rysiem:

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Marcin Przeciszewski, KAI: Czym dla Księdza Arcybiskupa była informacja o nominacji na kardynała? Czy było to absolutne zaskoczenie, czy nie było żadnych wcześniejszych sygnałów?

Abp Grzegorz Ryś, kardynał nominat: Było to absolutne zaskoczenie. Owszem, konsultowano mnie ostatnio, ale z innej okazji, a mianowicie w sprawie nominacji do uczestnictwa w październikowym spotkaniu Synodu Biskupów. Ale w przypadku nominacji do Kolegium Kardynalskiego nikt mnie o nic nie pytał i niczego się nie spodziewałem, było to absolutne zaskoczenie. Nawet nikt mnie nie uprzedził, abym oglądał Anioł Pański, po którym papież ogłosił nominacje, jakich zamierza dokonać na najbliższym konsystorzu.

KAI: Co nominacja do Kolegium Kardynalskiego zmieni w dotychczasowej posłudze i działalności Księdza Arcybiskupa, w jego życiu?

Reklama

- Bycie kardynałem to dla mnie „terra ignota” - ziemia nieznana. Trudno mi to sobie wyobrazić. Dotąd pracuję tylko w jednej watykańskiej dykasterii, ds. biskupów. Oznacza to wyjazd do Rzymu raz w miesiącu, a do każdego z nich trzeba się przygotować i przestudiować wiele dokumentów i korespondencji. Być może dojdą inne obowiązki na rzecz Stolicy Apostolskiej. To dopiero się okaże.

Bycie kardynałem jest przede wszystkim formą bliskiej współpracy z Ojcem Świętym. Podstawową rolą kardynałów jest wspieranie papieża. Realizuje się na konsystorzach, zwyczajnych i nadzwyczajnych, i poprzez inne działania. Kardynałowie od wieków byli najbliższymi doradcami i pomocnikami papieży.

KAI: Wybór do Kolegium Kardynalskiego oznacza także zmianę usytuowania Księdza Arcybiskupa w strukturach Konferencji Episkopatu Polski. Jako kardynał wchodzi Ksiądz do Rady Stałej i obok kard. Nycza staje się jednym z najwyższych rangą hierarchów Kościoła w Polsce. Do czego będzie Ksiądz Kardynał inspirować polskich biskupów?

- Obecność w Radzie Stałej KEP jest zasadą jeśli chodzi o kardynałów, którzy nie osiągnęli wieku emerytalnego. Grono biskupów obecnych w Radzie Stałej jest różnorodne, ale cały Kościół w Polsce jest bardzo pluralistyczny. Jeśli więc Rada Stała - w której reprezentowane są różne wrażliwości duszpasterskie i sposoby myślenia - dochodzi do jakiegoś konsensusu, to łatwiej to przeprowadzić później w całej Konferencji Episkopatu.

Reklama

Co będę radzić - czy jak Pan pyta – do czego będę inspirować moich kolegów biskupów? Są to elementy misji Kościoła, które wydają się najważniejsze i zawsze mnie pociągały. Chodzi mi o Kościół, który istnieje dla ewangelizacji. Po drugie zależy mi na Kościele, który - jak to opisuje najważniejszy dokument Soboru Watykańskiego czyli II Konstytucja „Lumen Gentium” – jest „jakby sakramentem, czyli znakiem i instrumentem [budowania] jedności całego rodzaju ludzkiego”. Jest to niezwykle ważna perspektywa. Sakramentem jedności zaś Kościół może być tylko wtedy, kiedy sam jest zjednoczony. Tu pojawia się przeogromna przestrzeń ekumenizmu, który w Kościele nie jest jakąś „opcją” tylko jest elementem ortodoksji.

Wydawać by się mogło, że są to takie tematy „wewnątrzkościelne”. Ale ewangelizacja jest ostatecznie przestrzenią spotkania ze światem. A więc chodzi o kształt i o sposób tego spotkania. I tutaj pojawia się kwestia wyjścia ku światu, otwarcie Kościoła na świat oraz pojęcie dialogu. W tej sferze Kościół w Polsce powinien wykonać olbrzymią pracę. Jest to ważne zadanie w „nowej epoce”, jaka się dziś zaczyna, a o której mówi papież Franciszek.

KAI: Kościół w Polsce faktycznie znajduje się dziś na bardzo głębokim wirażu swej historii. Kończy się epoka jednorodnego, masowego katolicyzmu. Kościół przestaje być ogólnonarodowym autorytetem, spadają praktyki religijne oraz maleje liczba powołań. Pojawiają się również liczne zjawiska kryzysowe. Jaka jest droga przed nami, jakie drogi wyjścia, które widzi Ksiądz Kardynał? Na czym w pierwszym rzędzie należy się skoncentrować?

- Drogą wyjścia jest oczywiście ewangelizacja, a potrzeba ewangelizacji tym bardziej wynika z tego, że się widzi kryzys. Kościół realizuje się w ewangelizacji, a jeśli tego nie czyni, to pogrąża się w kryzysie.

Reklama

A ewangelizacja wynika stąd, że przeżywamy wiarę jako najbardziej istotne wydarzenie w naszym życiu. Na tyle ważne, że nie jesteśmy w stanie zachować go dla siebie. To właśnie mówią apostołowie zatrzymani przez Sanhedryn: „Nie jesteśmy w stanie nie mówić o tym, co żeśmy widzieli i słyszeli!” Im szybciej odnajdziemy w sobie intensywne doświadczenie wiary, to znaczy spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym żyjącym w Duchu Świętym, tym łatwiej i tym owocniej będziemy oddawać się ewangelizacji.

KAI: Rozumiem, że – zdaniem Księdza Kardynała – niezbędna w Polsce jest odnowa naszej wiary, oparcie jej znacznie bardziej na autentycznej relacji z Jezusem niż na kulturowej tradycji. A chodziłoby o przejście od katolicyzmu kulturowego, wynikającego z wierności „wierze ojców”, ku znacznie głębszej wierze, bazującej na osobistym spotkaniu z Jezusem, takim spotkaniu, które jest zdolne przemienić nasze życie?

Reklama

- Kościół mówił to zawsze, a papież Franciszek mówi to często w tej formule, jakiej bardzo chętnie używa: „uczeń-misjonarz”. Misjonarzem może być tylko ten, kto odnalazł się jako uczeń, czyli tylko ten, który „idzie za Jezusem”. Bo nie chodzi tu na pierwszym miejscu o studiowanie teologii czy znajomość nauki Kościoła, tylko o „bycie w żywej relacji” do Mistrza. Oczywiście ma to i wymiar intelektualny, gdyż ten Mistrz naucza, ale nie redukuje tej relacji do wymiaru studiów. Chodzi o to, co mówił ks. Franciszek Blachnicki, czyli że chodzi o wiarę, która ogarnia całego człowieka. „Uczeń-misjonarz” oznacza, że ten, kto jest uczniem, kogo cechuje głębsza i osobista relacja z Jezusem, staje się misjonarzem. A jeśli się nim nie staje, oznacza to, że to jego uczniostwo jest jakoś zredukowane i niepełne. Podobnie jest w drugą stronę. Misyjność bez tej osobistej relacji z Chrystusem, bez bycia uczniem, jest zagrożona popadnięciem w jakąś ideologię. I to już ma niewiele wspólnego z wiarą.

A jeśli chodzi o Kościół w Polsce, to powinniśmy dziś z pewnym dystansem spojrzeć na tę przeszłość, którą charakteryzował „katolicyzm masowy”. Nasza religijność bazować musi na doświadczeniu religijnym, które jest spotkaniem z konkretną Osobą, tą z dużej litery. A tą Osobą jest Jezus Chrystus. Jest to wiara znacznie bardziej autentyczna, w której musi dojść do postawienia znacznie bardziej indywidualnych pytań i do usłyszenia bardzo indywidualnych odpowiedzi. A wszystko inne jest preewangelizacją.

Z procesem przejścia od katolicyzmu kulturowego ku wierze z osobistego wyboru, opartej na relacji, musi się wiązać zmiana naszego myślenia jako duszpasterzy. Bardzo jej potrzebujemy, bo nawykliśmy do pracy w dużych grupach. Jak nie ma dużej grupy, to jakże często jako księża nie wiemy, co mamy robić. Ksiądz, któremu na zbiórkę nie przyjdzie 10 czy 20 ministrantów, tylko dwóch, wpada w panikę. Mówi, że nie ma co robić, nie ma dla kogo pracować. Tymczasem warto jest popracować z tą dwójką w celu zbudowania realnej wspólnoty, która będzie rosła. A rezygnując z tych dwóch, niczego ten ksiądz się nie doczeka. Będzie tylko narzekał, że jest kryzys. Tymczasem naszym zadaniem jest kształtowanie autentycznej wiary, bazującej na znacznie głębszym doświadczeniu a nie wynikającej głównie z norm kulturowych. A jeśli taką wiarę uda nam się kształtować, to bynajmniej nie będzie to już kryzys.

Reklama

KAI: Oznacza to jednak istotną zmianę priorytetów duszpasterskich…?

- Tak, ale jest to możliwe. W tej chwili jestem w Taizé i spotykam się z młodymi ludźmi, których tu jest bardzo dużo, około setka z Polski. Codziennie z nimi jadam śniadania i spotykam się indywidualnie, w grupach, bądź ze wszystkimi. Kiedy rozmawiamy, dlaczego tu przyjechali, najczęściej pada odpowiedź, że doświadczają czegoś, czego z trudem mogą doświadczyć w swych parafiach. Nie czują się tu anonimowi, a czują się akceptowani jako osoby. I to dla nich jest istotne.

KAI: No właśnie. Jednym z największych problemów jest spadek identyfikacji z Kościołem polskiej młodzieży. Socjolodzy mówią o zaburzeniu międzypokoleniowego przekazu wiary. Jaki jest klucz dotarcia z przesłaniem Ewangelii do młodych?

- Może najpierw powiem, że jest kilka rzeczy, które bardzo utrudniają spotkanie z młodymi. Czymś takim jest pokusa ich oceniania. Odbierają to natychmiast w ten sposób, że są osądzani, a jest to coś czego nie są w stanie przeskoczyć.

Reklama

Młodzi zadają pytania i co ciekawe, bardzo pilnie słuchają odpowiedzi. Nie jest to tak, że oni nie chcą mieć żadnych autorytetów. Odwrotnie, szukają ich. Duża część z nich mówi, że przyjechali do Taizé, bo rodzice ich namówili. Teza o kryzysie przekazu wiary między pokoleniami, wydaje się mocno naciągnięta. Wszystko zależy jaka to jest rodzina. Okazuje się, że rodzice są na tyle dla nich autentycznymi autorytetami, że potrafią ich namówić na wyjazd na wakacje do Taizé, gdzie nie ma nic atrakcyjnego z typowo młodzieżowego punktu widzenia. Są tu trudne warunki i 3 razy dziennie modlitwa po 45 minut i to w dużej części w ciszy. Ale pociąga ich autentyzm, prostota i głębia.

Ale – generalnie – by trafić do młodych, trzeba o to zadbać. To nie jest automat, że jestem młodym księdzem, mam święcenia, więc młodzi przyjdą i będą mnie słuchać. Potrzebne jest spotkanie, rozpoczynające się w tym punkcie, w którym są młodzi. A on jest inny niż nawet pięć lat temu, nie mówiąc już o tych czasach, kiedy ks. Blachnicki zakładał „Oazy”. Trzeba bardzo uważnie młodych słuchać…

KAI: Ksiądz Arcybiskup mówi bardzo wiele o nowej ewangelizacji i równie wiele robi na tym polu. Jak to działanie powinno wyglądać, dlaczego akurat dziś jest tak ważne dla Kościoła?

- Nie ma co „odkrywać Ameryki”, ale trzeba iść za tym, co mówią papieże od Jana Pawła II począwszy, przez Benedykta XVI i Franciszka. Nowa ewangelizacja jest to wyjście z Ewangelią do tych, którzy są ochrzczeni, ale ten fakt przestał być ważnym w ich życiu i cokolwiek wyznaczający. Nowa ewangelizacja potrzebna jest zwłaszcza tam, gdzie wydaje się, że wszystko jest chrześcijańskie, że całe społeczeństwo ma bardzo solidną metrykę chrztu a kultura wciąż jest naznaczona motywami chrześcijańskimi. A nawet są partie polityczne, które powołują się na katolicką naukę społeczną.

2023-07-18 09:15

Ocena: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś w kaplicy sejmowej: nie wystarczy słuchać Słowa Bożego, trzeba je czynić

[ TEMATY ]

sejm

Kard. Grzegorz Ryś

Episkopat News/ flickr.com

Nie wystarczy słuchać Słowa Bożego, trzeba je jeszcze czynić. Słuchanie czyni nas mądrymi, ale w czynie okazuje się, że jesteśmy kochający - powiedział kard. Grzegorz Ryś podczas Mszy św. sprawowanej w kaplicy sejmowej. Eucharystia koncelebrowana m.in. przez prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka i bp. Jacka Grzybowskiego zgromadziła parlamentarzystów i uczestników konferencji „Wolność sumienia i wyznania w państwie demokratycznym”, która odbędzie się we wtorek w Senacie.

Mszę św. koncelebrowali prymas Polski abp Wojciech Polak, biskup pomocniczy warszawsko-praski Jacek Grzybowski i krajowy duszpasterz parlamentarzystów ks. Andrzej Sikorski, który w słowie przed liturgią podkreślił, że znajdująca się w Nowym Domu Poselskim na terenie Sejmu RP kaplica pw. Bogurodzicy Maryi Matki Kościoła jest niczym mała parafia - gromadzi zarówno tych, którzy się modlą, jak i tych, którzy tego nie czynią. Poprosił też przewodniczących liturgii o modlitwę za Ojczyznę, "szczególnie w tym miejscu oraz o pokój, zgodę i jedność, o to, aby wszelkie podziały ustały, a przede wszystkim, abyśmy pamiętali, że mamy kierować się miłością i że najważniejszy jest człowiek".
CZYTAJ DALEJ

Zobowiązujący obraz

2025-05-06 14:43

Niedziela Ogólnopolska 19/2025, str. 26

[ TEMATY ]

homilia

Sr. Amata CSFN

Gdy byłem ze stypendystami „Dzieła Nowego Tysiąclecia” w Murzasichlu, obserwowałem z balkonu interesującą scenę. Obok ośrodka pasło się ok. 300 owiec. Pilnowali je dwaj juhasi, a pomagało im w tym sześć pięknych owczarków górskich. Gdyby to porównać do boiska piłkarskiego, to psy leżałyby w miejscu czterech chorągiewek w narożnikach, a dwa z nich – na zewnętrznych liniach wyznaczających połowę boiska. Studenci próbowali podejść i zrobić sobie zdjęcie z owcami. Zagadywali, uśmiechali się, pokrzykiwali, umizgiwali się do owiec i próbowali je karmić. Te nawet nie spoglądały w ich stronę, były zupełnie obojętne na wymyślne „zaloty” młodzieży. Studenci polowali na ujęcie z przytuloną do nich owcą, patrzącą z nimi prosto w obiektyw. Bezskutecznie. Ja jednak czekałem na powodzenie tych zabiegów. Zgodnie z zasadą pozytywnego myślenia spodziewałem się, że za chwilę na pewno się uda, bo bardzo tego pragnęli. Raz czy drugi któraś z owiec zniecierpliwiona nagabywaniem na króciutką chwilę podnosiła głowę, ale niestety, błyskawicznie wracała do żerowania, tyle że w innym miejscu. Smak trawy był dla niej o wiele ważniejszy niż kariera medialna. W pewnej chwili juhas wstał i w znany wyłącznie góralom sposób, z mocą, gardłowo zakrzyknął: he-ej! W ciągu sekundy wszystkie owce uniosły głowy, spojrzały na niego, a gdy ruszył, poszły za nim, w towarzystwie troskliwych owczarków. Stałem jak osłupiały.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Senioralia 2025

2025-05-11 08:15

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

W Łodzi rozpoczynają się Senioralia, czyli dwa tygodnie poświęcone seniorom, pełne różnorodnych aktywności i wydarzeń kulturalnych, sportowych prozdrowotnych i edukacyjnych.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję