Reklama

Po co nam św. Maksymilian?

Niedziela Ogólnopolska 33/2011, str. 26

Archiwum Niepokalanowa

O. Maksymilian Maria Kolbe (w środku, z brodą) wśród zakonników w Niepokalanowie

O. Maksymilian Maria Kolbe (w środku, z brodą) wśród zakonników w Niepokalanowie<br>

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wielu zachwyca się życiem św. Maksymiliana. Ale ten zachwyt odnosi zazwyczaj do ostatnich dwóch tygodni jego pobytu w Auschwitz; do tyleż rzeczywistej, co symbolicznej sceny. Owszem, to prawda: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13). On oddał. Pokazał, że kocha. Jakże inna to była miłość od tej, którą lansuje telewizja i kino. Można powiedzieć - miłość bez przyjemności. Cierpliwa. Łaskawa. Nieustająca. Święta. O. Maksymilian nie zdobył świętości w Auschwitz. Jego świętość dojrzewała przez całe życie. Był to w istocie proces dojrzewania jego człowieczeństwa „od kolebki aż po grób”. Św. Maksymilian był człowiekiem, który „z łagodnością i bojaźnią Bożą zachował czyste sumienie” (por. 1P 3, 16). Oskarżany o antysemityzm, przygarnął w czasie II wojny światowej ponad półtora tysiąca Żydów. Przez ponad rok karmił ich i dawał im dach nad głową. I tak „ci, którzy oczerniali jego dobre postępowanie w Chrystusie, zostali zawstydzeni” (por. 1P 3, 16). Ale nie do końca. Podnoszą się jeszcze tu i ówdzie głosy oszczerców.
Świętym być nie jest łatwo. To „zawód” dla wytrwałych. Dla twardzieli. W pierwszych wiekach za słowo „Jezus” szło się prosto z katakumb na Forum Romanum i wracało po mękach z powrotem do katakumb... Śmierć była ceną świętości. Prześladowania nie ustały. Nadal są krwawe, kiedy za imię „Jezus” płaci się życiem, i niekrwawe, w białych rękawiczkach, kiedy za słowo „Jezus” płaci się etatem, relegowaniem z uczelni, obśmianiem i obnażeniem z godności.
Świętość jest nie na rękę małym i wielkim tego świata. O świętości nie rozpowiada się dziś na dachach. Internet, telewizja i prasa rozprawiają zgoła o innych „wartościach”. Dziś byle idol, jeśli tylko pokaże się na ekranie, stroi się w szaty mentora i znawcy życia. Dawniej nazywano takiego chłopskim filozofem. Ale gdzież temu do niego! Tamten miał zdrowy rozum i czystą duszę - ten nawet nie wie, że ma duszę. A rozum? - wystarczy posłuchać...
Świat jest dziś bardzo interesowny, żąda pożytku, korzyści. A jaką korzyść można mieć ze świętego? Jaki może być pożytek z człowieka, który stroni od świata, zagłębia się w lasy, w pustynie, w siebie? Który trwa w czystości umysłu i ciała? Doskonali swoje „ja”? Jaką korzyść może odnieść świat ze św. Maksymiliana?
Większość ludzi żyje codziennością i bardzo „nisko”. Przy ziemi. Człowieka pochłaniają aktywność i sukces - na pokaz. Świętość zamyka w sferze prywatności: „Religia jest sprawą prywatną” - mówi. Wystarczy, że człowiek będzie pożyteczny społecznie, że będzie z niego jakaś korzyść dla kraju.
Szczęście planety nie zależy jednak od ilości - zależy od świętości. Jeden dobry człowiek sprawia, że wszyscy ludzie stają się nieco lepsi. Jeden św. Maksymilian uczynił więcej dla ulepszenia świata niż wszystkie laboratoria i sztaby naukowców, niż prezesi światowych banków i właściciele potężnych przemysłowych konsorcjów. W konfrontacji ze współczesnym Übermenschem zwycięzcą okazał się on - człowiek w pasiaku. Święty.
I to jest odpowiedź na pytanie: Po co nam św. Maksymilian?

* * *

Był święty przez całe życie

Z Listu Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich w Polsce nt. „Święty Maksymilian - świadek wiary i współdziałania z Bogiem”
„Św. Maksymilian był święty nie tylko w chwili śmierci, ale był taki przez całe swoje życie, uwieńczone, ukoronowane heroicznym czynem. Był wierny w codziennych rzeczach i dlatego też okazał się wierny w chwili najwyższego wyzwania” - podkreślają w specjalnym liście przełożeni męskich zakonów w Polsce przed sierpniowymi uroczystościami 70. rocznicy męczeńskiej śmierci św. Maksymiliana Marii Kolbego. Poprzez świadectwo św. Maksymiliana - przekonują przełożeni - „Bóg uczył i wychowywał świadków zdarzenia zarówno spośród ofiar, jak i katów, przekonując, że w samym centrum zwyrodnienia i pogardy dla życia możliwe jest pozostać człowiekiem, człowiekiem wrażliwym i odważnym, zachowującym rycerskie serce i wiarę”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy stać mnie na stratę ze względu na miłość do Boga?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Adobe Stock

Rozważania do Ewangelii J 14, 27-31a.

Wtorek, 30 kwietnia

CZYTAJ DALEJ

Beata Szydło: Unię Europejską trzeba zreformować, ale trzeba to zrobić zgodnie z traktatami

2024-04-30 07:16

[ TEMATY ]

Beata Szydło

Łukasz Brodzik

YouTube

Rozmowa z Beatą Szydło

Rozmowa z Beatą Szydło

Unię Europejską trzeba zreformować, ale trzeba to zrobić zgodnie z traktatami - twierdzi w rozmowie z portalem niedziela.pl była premier Beata Szydło.

Jak dodaje europoseł Prawa i Sprawiedliwości nasz kontynent staje się coraz mniej konkurencyjny pod względem gospodarczym, ale problemów jest więcej, chociażby z demografią.

CZYTAJ DALEJ

Wołam Twoje Imię, Matko… Śladami „Polskiej litanii” ks. Jana Twardowskiego

2024-04-30 21:00

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Artur Stelmasiak

Najpiękniejszy miesiąc maj, Twoim Matko jest od lat – śpiewamy w jednej z pieśni. I oto po raz kolejny w naszym życiu, swoje podwoje otwiera przed nami ten szczególny miesiąc, tak pięknie wpisujący się w maryjną pobożność Polskiego Narodu.

Jak kraj długi i szeroki, ze wszystkich świątyń, chat, przydrożnych krzyży i kapliczek popłynie śpiew litanii loretańskiej. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się wołać do Maryi, bo przecież to nasza Matka, nasza Królowa. Dla wielu z nas Maryja jest prawdziwą powierniczką, Przyjaciółką, z którą rozmawiamy w modlitwie, powierzając Jej swoje sekrety, trudności, pragnienia i radości. Ileż tego wszystkiego się uzbierało i ile jeszcze będzie? Tak wiele spraw każdego dnia składamy w Jej matczynych dłoniach. Ktoś słusznie kiedyś zauważył, że „z maryjną pieśnią na ustach, lżej idzie się przez życie”. Niech więc śpiew litanii loretańskiej uczyni nasze życie lżejszym, zwłaszcza w przypadku chorób, cierpień, problemów i trudnych sytuacji, których po ludzku nie dajemy rady unieść. Powierzajmy wszystkie sprawy naszego życia wstawiennictwu Najświętszej Maryi Panny. Niech naszym przewodnikiem po majowych rozważaniach będzie ks. Jan Twardowski, który w „Polskiej litanii” opiewa cześć i miłość Matki Najświętszej, czczonej w tylu sanktuariach rozsianych po naszej ojczystej ziemi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję