Reklama

Wiadomości

Żywność na papierze

Nowe przepisy dystrybuowania żywności finansowanej przez Unię Europejską bardzo utrudniają pomoc charytatywną. Już teraz z unijnej pomocy masowo wycofują się jadłodajnie dla bezdomnych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dotychczas ok. 60 proc. żywności, którą dysponowała Caritas Polska, było dofinansowywane przez UE. Jednak od grudnia 2014 r. wprowadzany jest nowy program żywnościowy w ramach Europejskiego Funduszu Pomocy Najbardziej Potrzebującym 2014-2020 (FEAD). Teoretycznie powinien on usprawniać dystrybucję produktów spożywczych, by docierały do najbardziej potrzebujących. W praktyce jednak paraliżuje pracę wielu charytatywnych instytucji pozarządowych, takich jak Caritas. W czym jest problem?

– Główną przeszkodą jest bariera biurokratyczna. Każdy bezdomny, który przychodzi do nas zjeść zupę, powinien najpierw wypełnić specjalny formularz w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Tymczasem nasza jadłodajnia służy do karmienia tych, którzy tego najbardziej potrzebują, a nie biurokracji – mówi br. Michał Gawroński OFMCap, kierownik kapucyńskiej jadłodajni w Warszawie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

By korzystać z tzw. unijnej żywności, kapucyni musieliby zapytać każdego bezdomnego o miejsce zamieszkania, dochody, liczbę członków rodziny i poprosić o pisemne oświadczenie, że nigdzie indziej nie korzysta on z pomocy. Co więcej, osoba, która przyjmuje takie formularze, jest odpowiedzialna za prawidłową ich treść, a dokumentacja powinna być przechowywana przez wiele lat.

Tony papieru

Problem żywnościowy jest szerszy i dotyka wielu środowisk i organizacji pozarządowych. Dlatego nowe zasady krytykują także przedstawiciele Stowarzyszenia MONAR.

„Mamy wrażenie, że narzucony sposób dystrybucji nie został do końca przemyślany pod kątem setek organizacji dożywiających lub wręcz żywiących tysiące ludzi w Polsce. Odcina nas on od dostępu do artykułów przeznaczonych z zasady dla «najuboższej ludności UE». Takim osobom właśnie służymy. Chyba że taki był cel wprowadzonych zmian” – piszą członkowie stowarzyszenia w specjalnym liście do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. MONAR, tak jak wiele innych instytucji, został bardzo mocno obciążony dodatkową biurokracją, przy czym nie otrzymał żadnych funduszy na jej obsługę. Teraz specjaliści od pomocy i terapii uzależnień będą musieli wypełniać całą stertę papierów.

Reklama

O skali problemu można przekonać się tylko na przykładzie Warszawy. W stolicy jest ok. 1600 miejsc w schroniskach i noclegowniach. Jadłodajnie prowadzone przez organizacje wydają kilka tysięcy posiłków dziennie najuboższym i bezdomnym. „Wyprodukujemy zatem kilkanaście tysięcy stron papieru, stracimy setki godzin, a o żywność i tak sami będziemy musieli się zatroszczyć” – piszą sygnatariusze listu z Rady Opiekuńczej dla Bezdomnych, która zrzesza organizacje pozarządowe zajmujące się problemem bezdomności.

Nowe wytyczne ministerstwa spotkały się z bardzo ostrą krytyką organizacji zajmujących się bezdomnością, ale także leczeniem osób uzależnionych, w których liczą się dyskrecja i anonimowość. – My to doskonale rozumiemy, ale na tym etapie nie jesteśmy w stanie nic zrobić – rozkłada ręce Agnieszka Bielska, koordynatorka ds. komunikacji i PR Federacji Polskich Banków Żywności, z których produkty spożywcze były przekazywane do ośrodków i jadłodajni.

Nieżyciowe przepisy

Obecne przepisy mogą pogłębić ubóstwo osób starszych i rodzin wielodzietnych. Tu także problemem są wytyczne Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, które jest odpowiedzialne za realizację programu FEAD w Polsce. Według urzędników, jedynym wskaźnikiem ubóstwa jest kryterium dochodowe. Oznacza to, że jeżeli ktoś przekroczy próg choćby o złotówkę, to unijny makaron, mąka i mleko już mu się nie należą.

Zupełnie inaczej patrzą na problem biedy i ubóstwa osoby, które na co dzień pomagają ludziom w potrzebie. Kilkudziesięcioletnie doświadczenie organizacji charytatywnych pokazuje, że jest bardzo dużo osób, które przekraczają ten próg, a żyją w skrajnym ubóstwie. – Najbardziej dotknie to ludzi starszych, u których czynsz i leki pochłaniają np. 80 proc. emerytury. Co z tego, że dochód na osobę jest wyższy, skoro nie mają one środków do życia. Co zrobić z matką, która prosi o mąkę i makaron dla dzieci, bo jej mąż przepija całą pensję? – tłumaczy Paweł Kęska, rzecznik prasowy Caritas Polska.

Reklama

Kolejnym problemem jest sam fakt konieczności rejestracji beneficjentów dotowanej przez Unię żywności. Każda organizacja pozarządowa musi wypełniać szczegółową dokumentację, którą należy przechowywać przez 10 lat. Jeżeli w tym czasie kontrola wychwyci jakiekolwiek nieprawidłowości, to trzeba będzie oddać całą wartość dystrybuowanej żywności, zapłacić karę i odsetki. – Taka odpowiedzialność nie może spoczywać na wolontariuszach. Będziemy musieli powierzyć te zadania wykwalifikowanym prawnikom, co zwiększy koszty naszej działalności – mówi ks. Marek Dec, zastępca dyrektora Caritas Polska.

Żywność w ramach poprzedniego programu Unii mogła być dystrybuowana bardziej elastycznie. Doświadczeni pracownicy i wolontariusze Caritas mieli możliwość samodzielnego decydowania. Paczki żywnościowe trafiały do najbardziej potrzebujących. Z tych produktów spożywczych można było przygotować zarówno zupę w jadłodajni, jak i np. w domach samotnych matek oraz w parafialnych świetlicach socjoterapeutycznych dla dzieci. W świetle nowych przepisów, udzielenie takiej pomocy będzie skomplikowane, zbiurokratyzowane, a co za tym idzie – bardziej kosztowne.

Wstyd i lęk przed OPS-em

Wytyczne ministerstwa odnośnie do programu FEAD mają jeszcze jedną wadę. Urzędnicy naciskają na to, aby pracownicy i wolontariusze przekazywali dokumentacje do Ośrodków Pomocy Społecznej. Do tego pomysłu nie palą się ani pracownicy OPS-ów, którzy będą jeszcze bardziej zasypani papierami, ani szefostwo Caritas. – Mamy podejrzenie, że przepisy te są niezgodne z prawem o danych osobowych. Co więcej, osoby, którym pomagamy, będą się obawiać, że wolontariusze Caritas staną się donosicielami – podkreśla ks. Dec.

Reklama

Po pomoc do Caritas przychodzi bardzo dużo rodzin wielodzietnych. Dotychczas otrzymywały one paczki żywnościowe, bo wolontariusze doskonale znali ich sytuację materialną. Wiele z tych rodzin będzie pozbawionych pomocy, bo z różnych przyczyn nie chcą się rejestrować w OPS-ach. – Sprawa jest bardzo poważna, bo dotyczy ponad 40 proc. osób, które korzystały z tzw. unijnej żywności i nie były zarejestrowane w ośrodkach pomocy. Przychodzą do nas, bo nam ufają i cenią sobie dyskrecję – mówi ks. Dec.

Jedną barierą jest zwykły ludzki wstyd, a drugą lęk. Rodziny boją się, że ich sytuacją nadmiernie zainteresują się urzędnicy i pracownicy socjalni. Przecież coraz częściej słyszy się, że z powodu biedy dzieci odbierane są rodzicom.

Inne kraje Unii Europejskiej podeszły do nowego programu FEAD o wiele ostrożniej. Zastosowały dłuższy okres przejściowy. Nasze Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej chciało być pierwsze. Pomysł na to, aby dochód był jedynym kryterium przyznawania żywności, powstał właśnie w Polsce. – Przygotowano dokument, który został zatwierdzony przez Komisję Europejską, a teraz trudno jest wprowadzić jakiekolwiek zmiany – tłumaczy wicedyrektor Caritas Polska.

Trudne negocjacje

Sprzeciw organizacji pozarządowych jest bardzo silny. Caritas Polska informowała o swoich wątpliwościach także na etapie przygotowywania dokumentów w ministerstwie. Niestety, ostatecznie został zatwierdzony program, który bardzo utrudni działalność charytatywną. – W styczniu br. byliśmy razem z przedstawicielkami ministerstwa i innych organizacji pozarządowych w Brukseli. Niestety, usłyszeliśmy, że prawie nic nie da się zrobić – mówi Agnieszka Bielska.

Komisja Europejska odpowiedziała, że można jedynie podnieść próg dochodowości dla osób, które będą się starały o pomoc w ramach programu FEAD. – To jednak nie rozwiązuje całego problemu. Jest tylko próbą ratowania obecnej sytuacji, a nie działaniem systemowym – podkreśla Agnieszka Bielska.

Reklama

Kolejne spotkanie „na szczycie” odbyło się już w Warszawie. Przy negocjacyjnym stole zasiedli z jednej strony przedstawiciele organizacji pozarządowych, a z drugiej – urzędnicy z ministerstwa oraz Komisji Europejskiej.

– Niestety, nie mam dobrych informacji. Zarówno ministerstwo, jak i Komisja Europejska upierają się przy kryterium dochodowym. Jesteśmy w negocjacyjnym klinczu, a dyskusje są jałowe – mówi ks. Dec, który jest odpowiedzialny za negocjacje ws. programu FEAD.

Ministerstwo zgadza się jedynie na podniesienie progu dochodowości. Według szacunków Caritas Polska, rozwiązanie to pomoże tylko w przypadku ok. 10 proc. osób, do których dotychczas trafiała unijna żywność. A co z pozostałymi?

– Będziemy na większą skalę przeprowadzać zbiórki żywności w polskich sklepach, a także apelować do rolników, aby we wrześniu przekazali na rzecz Caritas część swoich płodów rolnych. Nie pozwolimy, aby ludzie w potrzebie odchodzili z kwitkiem.

2015-04-07 15:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Życzenia

Niedziela Ogólnopolska 3/2015, str. 42

[ TEMATY ]

społeczeństwo

ludzie

G.OZCAN / photo on flickr

Zapamiętałam słowa sprzed kilku dni, wypowiedziane przez mężczyznę w sile wieku, wykształconego polskiego przedsiębiorcę, człowieka, który kiedyś zaoferował finansową pomoc w realizacji jednego z moich filmów, a teraz zadzwonił do mnie z życzeniami świąteczno-noworocznymi i powiedział: „Musimy się modlić za polskie społeczeństwo, niestety, jest bardzo głupie”. Trochę się żachnęłam, powiedziałam, że przecież nie jest tak źle. Na co usłyszałam zwięzłe wyjaśnienia: „Polacy stracili honor, godność, ambicję, wszelką waleczność. Polskie społeczeństwo nie ma wiedzy, jest głupie i zobojętniałe, zajęte jedynie przysłowiową kiełbasą. Ludzie nie rozeznają się w podstawowych nurtach polityki społecznej i gospodarczej. Nie mają prawdziwej wiedzy na temat działania, powiązań i grup interesów ludzi decydujących o losach Polski. Powtarzają frazesy agentów, zdrajców i zbrodniarzy, ubranych w europejskie marki i wolnościowe hasła, dla których Polska jest jedynie świetnym źródłem niebotycznych dochodów i karier. Czy mądre społeczeństwo szłoby w konduktach pogrzebowych Geremka, Kuronia, Kołakowskiego czy Jaruzelskiego? Czy ludzie świadomi przeszłości i teraźniejszości wybieraliby i ufali Wałęsie, Kwaśniewskim, Buzkom, Komorowskim, Tuskom i im podobnym? Jakie społeczeństwo tak milczałoby w sprawie tragedii smoleńskiej i wysłuchiwałoby kolejnych krętactw, kłamstw w żywe oczy? Brak reakcji społecznej po aferach: hazardowej, ambergoldowej, podsłuchowej, strasznych oszustwach, kradzieży majątku narodowego. Czy mądre społeczeństwo patrzyłoby potulnie na krętacką wyprzedaż największych polskich firm, oddawanie w ręce wrogów Polski? Czy mądry naród powierzałby losy niegdyś dumnej, wielkiej Polski, Ojczyzny wspaniałych rodaków, we władanie półgłówków, prymitywnych cwaniaków, kpiących z naszych narodowych, odwiecznych świętości, nastawionych jedynie na kariery, krętactwo i złodziejstwo? Czy w normalnym kraju prosperowałaby tak michnikowa machina kłamstwa pod tytułem „Gazeta Wyborcza», a w TVP kilka razy dziennie wypowiadałby swoje „mądrości” i pouczał nas niejaki Paweł Olszewski (Kierbul) czy Niesiołowski? Czy byłoby społeczne przyzwolenie na ogromne, powiązane fortuny Kulczyków, Kwaśniewskich i innych? Czy prezydent Komorowski mógłby tak beznadziejnie odpowiadać przed sądem w bardzo ważnej sprawie dla Polski – chodzi mi o przesłuchanie w sprawie WSI w dniu 18 grudnia – i jeszcze zabronić jakiejkolwiek transmisji z tego najważniejszego wydarzenia, a w tym czasie zajmować się kanapką prof. Pawłowicz?... Musi przyjść narodowa metanoja, generalna odmiana i dlatego składając życzenia, zacząłem od prośby, by modlić się za społeczeństwo polskie”. Przytaczam tę wypowiedź, bo zapadła mi w pamięci i wracałam do tych słów, gdy klęczałam w kościele w świąteczne dni.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Powiedzieć Bogu „tak”

2024-04-29 09:09

[ TEMATY ]

modlitwa o powołania

Rokitno sanktuarium

Paradyż sanktuarium

piesza pielgrzymka powołaniowa

Katarzyna Krawcewicz

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

27 kwietnia z Paradyża wyruszyła kolejna piesza pielgrzymka powołaniowa do Rokitna – w tym roku pod hasłem „Powołanie – łaska i misja”. Szlakiem wędrowało ponad 200 osób.

Pielgrzymi przybyli do Paradyża w sobotni poranek z kilku punktów diecezji. Na drogę pobłogosławił ich bp Tadeusz Lityński, który przez kilka godzin towarzyszył pątnikom w wędrówce. – Chcemy dziś Panu Bogu podziękować za wszelki dar, za każde powołanie do kapłaństwa, do życia konsekrowanego. Ale także chcemy prosić. Papież Franciszek 21 stycznia po zakończeniu modlitwy Anioł Pański ogłosił Rok Modlitwy, prosząc, aby modlitwa została zintensyfikowana, zarówno ta prywatna, osobista, jak też i wspólnotowa, w świecie. Aby bardziej stanąć w obecności Boga, bardziej stanąć w obecności naszego Pana – mówił pasterz diecezji. - Myślę, że pielgrzymka jest takim czasem naszej bardzo intensywnej modlitwy. Chciałbym, żebyśmy oprócz tych wszystkich walorów poznawczych, turystycznych, które są wpisane w pielgrzymowanie, mieli również na uwadze życie modlitwy.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję