Reklama

Niedziela Małopolska

Kalungi znaczy coś pozytywnego

Gdy zapukał do drzwi naszej redakcji w Krakowie, w pierwszej chwili pomyślałam, że to student, który pomylił salę. Szybko jednak zostałam wyprowadzona z błędu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W taki sposób poznałam franciszkanina, o. Bogusława Dąbrowskiego, który od 16 lat jest misjonarzem w Ugandzie. A do redakcji przyszedł, aby poprosić o wsparcie dla dzieł, którym w Ugandzie służy. I przyniósł swoją książkę pt. „Spalić paszport”.

Jak powstała książka?

Gdy zapytałam o jej genezę, wyjaśnił: – Napisałem książkę, aby część dochodów z jej sprzedaży mogła sfinansować prowadzenie szkoły, którą otworzyłem w Ugandzie. Materiał powstawał przy okazji pisania listów do brata, do znajomych, do braci franciszkanów. I kiedy na moją misję przyjechali państwo Zyskowie, zobaczyli ten materiał i zaproponowali pomoc w wydaniu książki. Przygotowanie do publikacji trwało rok. Pan Jan Grzegorczyk, który jest dobrym pisarzem, dawał mi rady, jak to poukładać w całość.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przyglądając się okładce, zauważyłam, że między imieniem i nazwiskiem autora znajduje się niezrozumiałe słowo. Co znaczy „Kalungi”? – pytam, a mój rozmówca wyjaśnia: – To jest imię, które mi nadali ludzie z Ugandy. „Kalungi” znaczy coś pozytywnego, dobrego. A słowo wywodzi się prawdopodobnie od określenia małpy. Jej wizerunek znajduje się w totemie plemienia, do którego zostałem przyjęty. Teraz to też jest mój totem – stwierdza, uśmiechając się o. Bogusław, i wspomina, jak spotkał króla: – Gdy się przedstawiłem, że należę do jego plemienia, to go rozbawiłem, chociaż królowi nie wypada się śmiać w miejscu publicznym.

Co jest jej atutem?

Książkę czyta się jednym tchem. Już same tytuły kolejnych części (np. „Oswajanie Afryki”, „U ojców białych”, „Gdy skromność nie jest cnotą”, „Afrykański katolik, a duchy i czary”, czy „Uliczne szaleństwa i plaga samosądów”) mogą przyszłemu czytelnikowi uświadomić zawartość publikacji. Jej autor, opowiadając o wydarzeniach i przeżyciach, nie kryje prawdy o sobie. I może właśnie to stanowi, obok mało znanych historii związanych z Afryką, atut tej książki. Trudno mi uwierzyć, że współzałożyciel misji w Kakooge, niedaleko Kampalii, był kiedyś, jak wspomina: „… Chłopcem chętnym «do bitki i wybitki»”. I przyznaje: „Nie podobała mi się szkoła, jej system nauczania, ustrój polityczny w Polsce… Byłem jednak buntownikiem, który chodził swoimi drogami. Nierzadko krętymi.” Co sprawiło, że znalazł się w zakonie franciszkanów? Zaskakującą odpowiedź na to i inne pytania znajdzie czytelnik w książce!

Reklama

Już bardziej uwierzę w zmagania się ze zwykłymi, ludzkimi słabościami, których doświadcza nie tyko na Czarnym Lądzie ojciec duchowny. W rozdziale pt. „Wolontariuszki; błogosławieństwo i pokusa” o. Bogusław pisze m.in.: „Wolontariuszki są dla nas wielką pomocą, ale i pokusą. Wiele razy wzbudziły we mnie tęsknotę za normalnym życiem w rodzinie. Mój kolega franciszkanin, również pracujący na misjach w Afryce, uległ powabom wolontariuszki i wystąpił z zakonu. Miłość do kobiety okazała się silniejsza niż wierność powołaniu…”. I za takie właśnie wątki szczególnie cenię autora. To opowieść do bólu prawdziwa i szczera. Autor nie idealizuje siebie i tego, co robi. Dziś mało osób duchownych ma odwagę tak otwarcie mówić i pisać o realizacji swego powołania. O. Bogusław potrafi!

W jaki sposób pomóc?

Wspomniany już Jan Grzegorczyk tak charakteryzuje autora książki: „Porwał się z motyką na słońce – na Afrykę. Chciał Ugandyjczykom głosić Dobrą Nowinę, choć nie znał języka ani kultury. Miał tylko góralskie serce, które, wg recepty mjr. Hubala, rzucał przed przeszkodę. Co prawda, Bachleda-Curuś powiedział mu kiedyś, że nie jest żadnym góralem, bo pochodzi z Nowego Sącza, ale każdy, kto widział Bogusia w akcji, wie, że jest on esencją „górala”. Mógłby się urodzić w Poznaniu czy Szczecinie i byłby nim. Góral to ten, który się wspina, choćby nie miał szans na osiągniecie szczytu. Bo szczyt jest tam, dokąd człowiek zdoła dotrzeć”.

Reklama

Tak się składa, że możemy o. Bogusławowi pomóc dotrzeć na kolejne szczyty, które stara się zdobyć. Kupując jego książkę, już pomagamy założonej przez niego szkole. Gdy dopytuję o inne sposoby wspierania misji, wyjaśnia: – Można zaadoptować dziecko z Ugandy i zapewnić mu pomoc i wykształcenie. To jest 100 euro na rok i wtedy taki uczeń otrzymuje pieniądze na rozwój i naukę. Ponadto wszyscy mogą nas wesprzeć, modląc się w intencji misji. Cenne jest także cierpienie ofiarowane przez chorych. To też bardzo wielki dar.

Już za chwilę rozpocznie się rok szkolny. Może znajdą się szkoły, których uczniowie zainteresują się losem swych rówieśników w dalekiej Ugandzie? Polecam książkę, polecam jej autora i ideę, której służy! Zapewniam, że warto dzieła o. Bogusława Dąbrowskiego wesprzeć!

2017-08-24 10:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Misjonarka z Lublina

Niedziela lubelska 33/2013, str. 8

[ TEMATY ]

misje

urszulanki

Archiwum s. Wacławy Witek

Pan chciał, żeby ktoś z malutkiej parafii w Lublinie głosił Dobrą Nowinę w dalekim Peru. Myślę, że to w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus, patronki misji, rodziło się moje powołanie - to słowa s. Wacławy Witek, urszulanki Unii Rzymskiej, która w tym roku przeżywa jubileusz 35-lecia pracy misyjnej.

CZYTAJ DALEJ

Abp Galbas w Sosnowcu przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża

2024-03-28 23:35

[ TEMATY ]

Abp Adrian Galbas

flickr.com/episkopatnews

Abp Adrian Galbas

Abp Adrian Galbas

- Kościelne postępowanie w bulwersującej sprawie sprzed miesięcy dobiega końca - powiedział abp Adrian Galbas SAC, administrator apostolski diecezji sosnowieckiej sede vacante. W czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej, którą odprawił w sosnowieckiej bazylice katedralnej, przeprosił wiernych za każde zgorszenie, które kiedykolwiek spowodowali księża.

- Po podjęciu ostatecznych decyzji, zostanie o nich poinformowana opinia publiczna. Także w sprawie, która w ostatnich dniach spowodowała, że diecezja sosnowiecka znalazła się na czołówkach gazet, jestem zdeterminowany, by wszystko wyjaśnić i adekwatnie zareagować. Proszę przyjąć moje zapewnienie, że nic w tej, jak i w żadnej innej gorszącej sprawie, nie jest i nie będzie zbagatelizowane - powiedział.

CZYTAJ DALEJ

Panie! Bądź dla nas codziennym zmartwychpowstawaniem!

2024-03-28 23:44

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Chrystus zmartwychwstał, lecz każdy z wierzących musi szukać zrozumienia wielkości tej prawdy w swoim życiu i sił, których ona udziela.

Ewangelia (J 20,1 -9)

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję