Tym większa radość, że w tych dniach powód do świętowania jednak się znalazł. 9 września mija bowiem 100 lat od ukazania się pierwszego numeru Gościa Niedzielnego. Będzie Msza św. w katowickiej archikatedrze, będzie śląski kołocz dla czytelników i możliwość rozmów z redaktorami, którzy Gościa na co dzień tworzą. Pewnie spełni się też marzenie jego redaktora naczelnego – ks. Adama Pawlaszczyka, by przy jednym stole usiedli wszyscy naczelni tygodników katolickich w Polsce. Bo co jak co, ale dziś w świecie podziałów i konfliktów tej jedności i patrzenia w jednym kierunku – przynajmniej kilkoma parami oczu – potrzeba najbardziej. Z pewnością w obliczu nasilających się ataków na Kościół potrzeba też zwarcia szeregów i wspólnych inicjatyw, takich jak choćby dodatek Niedzieli, Gościa Niedzielnego i Idziemy – Odkrywamy prawdę, który w obronie Jana Pawła II został wydany na początku tego roku.
Reklama
Jeśli czegoś możemy zazdrościć Jubilatowi, to z pewnością przywiązania Ślązaków do swego tygodnika, którzy bez Gościa w domu niedzieli sobie nie wyobrażają. Echt Ślonzok z kościoła do domu bez Gościa nie wróci i tyle. I czytać go będą starka, starzik, ale i gryfno frela czy śwarny karlus. Do pozazdroszczenia jest także kondycja stulatka, o której często dużo młodsze tytuły mogą tylko pomarzyć. Bo Gość, jak to na hanysa przystało, jest festelny chłop i to się wie. I nawet na tak trudnym dziś rynku wydawniczym, zaciągając – jak my wszyscy – pasa, daje radę ze śląską krzepą utrzymać się w czołówce. Nie jest bowiem tajemnicą, że od wielu lat jego sprzedaż plasuje się na szczycie listy tygodników opinii. Na przestrzeni minionego wieku jedynie II wojna światowa zawiesiła wydawanie Gościa na dłuższy czas, bo na niemal 6 lat. Krótsze przerwy zdarzały mu się w okresie komunizmu – podczas wygnania biskupów katowickich czy w czasie stanu wojennego. Ale i to przetrwał, i na szczęście ma się dobrze, i ma swoich wiernych czytelników w całej Polsce.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
I tyle tej jubileuszowej szczypty zdrowej zazdrości, której z zawiścią mylić nie należy. Co nas cieszy jako Niedzielę w tych dniach świętowania, to zacieśniona przyjaźń, ba – wręcz bratersko-siostrzana miłość, do której historia powstania obu pism zobowiązuje. Bo przecież niespełna 3 lata młodsza siostra Gościa – Niedziela zmierza ku swojemu stuleciu, a wszystko to za sprawą pierwszego redaktora tygodnika z Katowic, który został... pierwszym biskupem w Częstochowie. Tak to sobie obmyśliła Opatrzność Boża, posługując się inicjatorem powstania Gościa – ks. Augustem Hlondem, administratorem apostolskim dla Górnego Śląska, późniejszym pierwszym biskupem katowickim i prymasem Polski, oraz ks. Teodorem Kubiną, wówczas proboszczem kościoła Mariackiego w Katowicach, któremu powierzono organizację pisma. Gość Niedzielny powstał jako tygodnik Administracji Apostolskiej Śląska i – jak napisał ks. Hlond w słowie wstępnym do pierwszego numeru z datą 9 września 1923 r. – przyszedł „jako przyjaciel ludu z otwartym słowem prawdy”. Chciałoby się w tym miejscu napisać: a że dzieło to było dobre... Gdy 2 lata później, 25 października 1925 r., została erygowana diecezja częstochowska, a jej pierwszym biskupem został były redaktor naczelny Gościa ks. Teodor Kubina, jedną z jego pierwszych decyzji była ta o utworzeniu tygodnika Niedziela, który wystartował z pierwszym numerem 4 kwietnia 1926 r. Od tej chwili tuż przez miedzę działają dwa największe w Polsce tygodniki katolickie, które wyszły niemal spod jednej ręki – starszy brat Gość i młodsza siostra Niedziela.
Czego młodsza siostra może życzyć Jubilatowi, składając gratulacje w 100. rocznicę urodzin? W gruncie rzeczy tego samego, czego życzyłaby samej sobie: weny twórczej i wielu inspiracji, a przede wszystkim – przetrwania na rynku mediów w jak najlepszej kondycji przez kolejne lecia. I jeszcze wiernych czytelników, bez których nasz byt nie jest przecież możliwy.