Kiedyś, wcale nie tak dawno temu, kiedy nie każdy miał supernowoczesny aparat fotograficzny w smartfonie, ba, niewielu miało aparat fotograficzny w ogóle, albo gdy fotografia jako taka jeszcze nawet nie istniała w powszechnej świadomości, ludzie i tak mieli swoje sposoby, by pokazać piękno naszej ojczyzny. Jednym z nich, bodaj najlepszym, było, oczywiście, malarstwo.
Mistrzowie pędzla w swoich pracach zapisali właściwie każdy zakątek Polski – od sennej mazowieckiej wsi Chełmońskiego, przez majestatyczne Tatry Witkiewicza, po niemal filmowe kadry znad Wisły Gierymskiego i „pocztówki znad morza” Gorstkina-Wywiórskiego. Te obrazy to nie są zwykłe widokówki, jakich wiele. Każdy z nich to utrwalone na płótnie pory roku, światło, emocje; ludzie i ich zajęcia. To swoista opowieść o kraju, który nie zawsze istniał na mapach, ale zawsze trwał w sercach i pamięci artystów.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kwintesencja polskości
Mazowsze, rozległe i spokojne, choć może nie oferuje szczególnie spektakularnych, zapierających dech w piersiach widoków, ma w sobie kojącą ciszę i zachwycającą wręcz prostotę. Ten krajobraz pokochał Józef Chełmoński (1849 – 1914), jeden z najwybitniejszych polskich malarzy realistów. Dla niego polska – mazowiecka – wieś była domem i nośnikiem tożsamości, a nie tylko malarskim tematem.
Reklama
Urodzony w Boczkach niedaleko Łowicza artysta wrócił na Mazowsze po latach pracy w Paryżu i Monachium. Pod koniec 1889 r. osiedlił się w Kuklówce Zarzecznej, gdzie spędził ostatnie lata życia, prowadząc gospodarstwo rolne. Tam tworzył obrazy, które do dziś wielu uznaje za kwintesencję polskości w pejzażu. Na płótnach Chełmońskiego znajdziemy nie tylko pola i niebo. Pejzaże artysty, wnikliwego obserwatora wiejskiej codzienności, ukazują rytm życia w zgodzie z naturą. Przykłady? Obrazy Wiosna, Staw w Radziejowicach; te przedstawiające chłopów, np. Burza, przejmujący w wymowie kadr z dziećmi, oraz Powrót z łąk z wiejską dziewczyną na pierwszym planie. Są także liczne dzieła z ptakami w roli głównej: zimowy kadr Sójka, przywołujący na myśl malarstwo impresjonistyczne, Pogoda. Jastrząb, Świt. Królestwo ptaków.
Obrazy mazowieckiej wsi ma w swoim dorobku także inny przedstawiciel realizmu, urodzony we Włodawie nad Bugiem Stanisław Masłowski (1853 – 1926). Jako znakomity akwarelista uwiecznił na swoich płótnach nie tylko pejzaże (jak np. Wieś pod Łowiczem, ukazujący typową wiejską zabudowę, Droga do wsi, Lasek, Maki czy Gryka), lecz także lokalnych mieszkańców i ich codzienną pracę (np. Na pastwisku, Ule). Liczne krajobrazy, głównie akwarele, artysta namalował podczas plenerów w Woli Rafałowskiej.
Góry jak żywe
Majestat Wysokich Tatr. Drewniane chałupy z rzeźbionymi oknami, dym unoszący się nad doliną, owce pasące się na hali... To świat szczególnie bliski Stanisławowi Witkiewiczowi (1851 – 1915) – malarzowi, pisarzowi i twórcy stylu zakopiańskiego, który uwieczniał Tatry nie tylko pędzlem, lecz także słowem. W melancholijnych pejzażach artysty, który w 1890 r. wraz z rodziną na stałe osiadł w Zakopanem, góry nie są tłem – są niemal żywym bohaterem, równie ważnym jak ludzie, którzy mieszkają u ich podnóża.
W obrazach takich jak surowy w kompozycji Wiatr halny, Owce we mgle, Jesieniowisko czy Krokusy na tle s´niez˙nych go´r można dosłownie poczuć świeżość górskiego powietrza. Artysta ukazuje przy tym surowość, potęgę i zmienność górskiej przyrody, wobec której trudno nie czuć respektu, co często przywodzi na myśl popularny w sztuce pod koniec XIX wieku katastrofizm.
Reklama
Tatry stanowiły temat prac wielu polskich malarzy. Wojciech Gerson (1831 – 1901), przedstawiciel realizmu rodem z Warszawy, zafascynowany urokiem górskich krajobrazów, do końca życia pozostał wielkim miłośnikiem tej części Polski i nawet już w podeszłym wieku nie rezygnował z górskich wędrówek. Jak zresztą przyznała jego córka: „Po prostu bez Tatr żyć nie mógł, tęsknił do nich i witał zawsze jednakim zachwytem i radością”. Gerson jest autorem m.in. Cmentarza w górach, z widokiem na pasmo Tatr w tle, i Doliny Bramki w Tatrach. Do jego najbardziej znanych dzieł – które skądinąd jest uważane za jedno z najlepszych w całym jego dorobku – należy scena rodzajowa Odpoczynek w szałasie tatrzańskim.
Spośród innych artystów, których twórczość nawiązywała do tatrzańskich krajobrazów, warto wymienić choćby: Jana Nepomucena Głowackiego (Morskie Oko, Widok Tatr z Poronina), Aleksandra Kotsisa (Pogrzeb górala, Pejzaż górski z jeziorem, Tatry – widok na Giewont), Stanisława Kamockiego (Mgły nad Czarnym Stawem, Hala Gąsienicowa) i Leona Wyczółkowskiego. Ten ostatni (ur. 1852, zm. 1936), pochodzący z Huty Miastkowskiej na Mazowszu jeden z najwybitniejszych twórców młodopolskich, Tatry odwiedził po raz pierwszy w 1896 r. i odtąd przez 30 lat przyjeżdżał do Zakopanego niemal co roku, zarówno latem, jak i zimą. Jest autorem m.in. obrazów U Wrót Chałubińskiego, Limba w Tatrach, Widok Murania. Twórczość związana z Tatrami – w której malował nie tylko pejzaże, lecz także nierzadko sceny z życia górali – przyniosła mu uznanie w postaci honorowego członkostwa Towarzystwa Tatrzańskiego, które otrzymał w 1913 r.
Miasto w kadrze
Reklama
Myliłby się ten, kto by uznał, że malarzy inspirowały jedynie wieś i góry. Także miejskie pejzaże znalazły swoje miejsce na sztalugach polskich twórców – tętniące życiem ulice, rynki, kamienice. Prekursor polskiego impresjonizmu, rodowity warszawiak Aleksander Gierymski (1850 – 1901), znany z wnikliwej obserwacji codzienności, utrwalił Warszawę z końca XIX wieku w obrazach takich jak: Powiśle, Piaskarze, Trumna chłopska czy W altanie. Przenosi w nich widza w świat miejskich zaułków i prezentuje często kadry z życia niezamożnych mieszkańców Powiśla i Starówki. (Co ciekawe, okres warszawski, który przypadł na lata 1879-88, przez specjalistów uznawany jest za najświetniejszy w twórczości artysty, a mimo to powstałe w tym czasie obrazy nie znalazły szczególnego zrozumienia w ówczesnym społeczeństwie).
Julian Fałat (1853 – 1929), rodem z dziś ukraińskiej miejscowości Tuligłowy, w swoich akwarelowych panoramach ukazywał z kolei Kraków, z którym związany był m.in. jako rektor Akademii Sztuk Pięknych w latach 1895 – 1909. Jego prace, z których duża część to pejzaże z murami miejskimi, które artysta widział z okien swojej pracowni i uwieczniał w różnych porach dnia, prezentują wielką dbałość o detale niewidoczne na pierwszy rzut oka (np. Widok na mury i baszty Krakowa, Kraków rankiem). Na płótnie Kazanie na odpuście w Kalwarii namalował tłum wiernych uczestniczących we Mszy św. odpustowej w Kalwarii Zebrzydowskiej, co świadczy o tym, że był też dobrym obserwatorem obyczajowości lokalnych mieszkańców.
Dla obu tych artystów miasto nie było wyłącznie tłem – stawało się bohaterem codzienności: dynamicznym, zmiennym. Ich obrazy są swoistym zapisem biegu życia, gwaru ulic, ale i architektury, która dziś już często nie istnieje.
*
Dzięki tym swoistym pocztówkom ze sztalugi możemy niczym zza firanki podglądnąć dawną Polskę – w sielskich wiejskich krajobrazach, scenach z życia mieszkańców, miejskich kadrach. (Innej opowieści domagają się Wschód, Kresy, Pomorze... ale o tym – następnym razem). Wielu z tych widoków dziś już próżno szukać, ale jedno pozostaje niezmienne: Polska, jak piękna była, tak piękna jest. I basta!