Papież senior Benedykt XVI 28 czerwca po raz pierwszy od czasu ustąpienia będzie w Pałacu Apostolskim, który opuścił 28 lutego 2013 r. Powodem powrotu są obchody 65. rocznicy jego święceń kapłańskich. Na uroczystość zorganizowaną przez Fundację Josepha Ratzingera-Benedykta XVI" do Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego przybędzie papież Franciszek.
Benedykt XVI wręczy uczestnikom najnowszy, 12 tom swoich Opera Omnia poświęcony kapłaństwu, pt. „Głosiciele Słowa i słudzy waszej radości”. Zgromadzono w nim ponad 80 tekstów poświęconych posłudze kościelnej. Podtytuł brzmi: „Teologia i duchowość sakramentu święceń”. Zawarte są tam studia teologiczne, rozważania na temat duchowości kapłańskiej i homilie, z lat 1954-2002.
Od czasu ustąpienia z papieskiego urzędu 28 lutego 2013 r. Benedykt XVI bardzo rzadko pokazuje się publicznie. Pojawił się na dwóch konsystorzach dla kreowania nowych kardynałów: 22 lutego 2014 i 14 lutego 2015. Był też obecny na spotkaniu Franciszka z dziadkami i osobami starszymi 28 września 2014 roku. Koncelebrował Mszę św. podczas kanonizacji świętych Jana XXIII i Jana Pawła II 27 kwietnia 2014 oraz beatyfikacji Pawła VI 19 października 2015. Jako pierwszy pielgrzym przeszedł przez Bramę Miłosierdzia w bazylice watykańskiej, 8 grudnia 2015, z okazji inauguracji Roku Jubileuszowego.
Ks. Joseph Ratzinger przyjął święcenia kapłańskie wraz ze swym bratem Georgiem 29 czerwca 1951 r. z rąk ówczesnego arcybiskupa Monachium i Fryzyngii, kard. Michaela von Faulhaber. Mszę prymicyjną odprawił 8. lipca w Traunstein, gdzie mieszkali jego rodzice.
Reklama
W swoich wspomnieniach z 1998 r. pt. "Moje życie" kard. Joseph Ratzinger wspomina, że 29 czerwca 1951 r., w uroczystość świętych Piotra i Pawła święceń kapłańskich 40 kandydatom udzielił w katedrze we Fryzyndze kard. Faulhaber. "Pamiętam bardzo dokładnie ten słoneczny letni dzień. Był to punkt kulminacyjny mojego życia. W chwili gdy sędziwy biskup położył na mnie ręce, jakiś skowronek wzbił się z ołatrza głównego katedry i zanucił radosną melodię. Było to dla mnie jakby zawołanie z góry: tak jest dobrze, jesteś na właściwej drodze!" - napisał ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary, późniejszy papież.
Ks. Georg Ratzinger poświęcił się muzyce i został dyrektorem światowej sławy chóru chłopięcego „Regensburger Domspatzen” (Katedralne Wróbelki z Ratyzbony). Jego brat Joseph został profesorem teologii. W 1977 r. papież Paweł VI mianował go metropolitą Monachium i Fryzyngii a w 1982 r. został z woli Jana Pawła II prefektem watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. 19 kwietnia 2005 r. kardynałowie wybrali na papieża „prostego, skromnego pracownika Winnicy Pańskiej”. "Nie jest on żadnym księciem Kościoła lecz sługą Kościoła, `brygadzistą`, który nie był stworzony do bycia pierwszym i odpowiedzialnym za całość, na którego spadła `gilotyna` wyboru na papieża" - napisał w wywiadzie rzece "Światło świata. Papież, Kościół, znaki czasu" wybitny niemiecki pisarz i publicysta Peter Seewald. „Zawsze jestem w rękach Pana i muszę liczyć się również z rzeczami, których nie chcę” – wyznaje w książce i dzieli się refleksją: „Obok wielkich muszą być i mali papieże, których Pan daje”.
11 lutego 2013 r. papież Ratzinger podjął decyzję jakiej nie ośmielił się podjąć od 600 lat żaden z jego poprzedników: ogłosił swoje ustąpienie z papieskiego urzędu.
Powyższe pytanie wielokrotnie pojawia się na kartach encykliki Benedykta XVI, która zdaje się być pokłosiem myśli teologicznej skupionej wokół szeroko pojętego zagadnienia nadziei
Postawione w tytule artykułu pytanie wydaje się niezwykle ważne i aktualne. Papież zdaje sobie sprawę z faktu, że w dzisiejszych czasach powszechnie akceptowane są nurty filozoficzne wypaczające chrześcijańskie spojrzenie na rzeczywistość, co więcej, współczesny człowiek uwikłany jest w różnego rodzaju determinizmy, które krępują jego wybory. Tego rodzaju sytuacja zdaje się być spuścizną oświecenia, które za wszelką cenę, przy pomocy dowartościowywania sfery ludzkiego rozumu, próbowało w miejsce nadziei chrześcijańskiej usytuować ideologię. Starano się więc wykazać, że przy pomocy ówczesnych zdobyczy technicznych oraz osiągnięć naukowych można zbudować „raj na ziemi” czy też doskonały świat. Tego typu myślenie – zdaniem obecnego Papieża Seniora – mające na celu realizowanie królestwa Bożego bez Boga, a więc królestwa samego człowieka, nieuchronnie zmierza ku perwersyjnemu końcowi wszystkiego (Spe salvi, 23). Dlatego też chrześcijaństwo nie jest tylko religią karmiącą człowieka „pustym optymizmem”, ale jest przestrzenią, w której człowiek poszukuje oraz odkrywa na nowo motywy życia i nadziei; tylko taka postawa może zagwarantować człowiekowi pełny rozwój. Tam bowiem, gdzie człowiek próbował zbudować sobie „świątynię bez Boga”, miały miejsce największe tragedie w dziejach ludzkości. Fałszywie pojęta wolność, swoboda obyczajów, redukowanie roli i zadań człowieka tylko do płaszczyzny ekonomiczno-materialnej w konsekwencji obracała się przeciwko człowiekowi, niosąc ze sobą frustrację, gorycz, rozpacz, a nawet utratę sensu życia. Zdaniem Ratzingera, „człowiek potrzebuje małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują go w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są niewystarczające. Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg” (SS 31). Tylko nadzieja mająca swój fundament w Bogu, który jest wierny swoim obietnicom, potrafi wpłynąć na kształt ludzkiego życia. Benedykt XVI wiele uwagi poświęca również miejscom, które pozwalają się uczyć nadziei, zalicza do nich: modlitwę, działanie i cierpienie oraz Sąd Ostateczny.
„Potrafiłby pan mnie przekonać, żebym poszedł na wybory?” – takie pytanie (przed pierwszą turą wyborów prezydenckich) Robert Mazurek zadał Janowi Rokicie w Kanale Zero. „Chyba bym potrafił” – odparł Rokita (przyznając, że sam zawsze bierze udział w głosowaniu). I rozpoczął swój wywód: „Generalnie chodzenie na wybory jest ok, nie uważam jednak, żeby było to obowiązkiem moralnym, jak biskupi zwykli twierdzić w Polsce regularnie… Zawsze się temu dziwiłem, nawiasem mówiąc, że biskupi, którzy mają się zajmować zbawianiem ludzkich dusz, ciągle opowiadają, że mamy chodzić na wybory i że Pan Bóg nas rozlicza za chodzenie na wybory. To nie jest prawda… Nie uważam, żeby to było obowiązkiem moralnym”. I tu pojawia się kłopot.
W mojej ocenie jest to bardzo ciekawa rozmowa (można odsłuchać na Kanale Zero), często na poziomie metapolityki, prawdziwa uczta intelektualna! W tym punkcie jednak, pozwolę sobie nie zgodzić się ze stanowiskiem znanego polityka Jana Rokity. Faktycznie bowiem, udział w wyborach jest dla katolika nie czym innym, tylko właśnie obowiązkiem moralnym, wypływającym najpierw z biblijnego wezwania do „czynienia sobie ziemi poddanej”, potem z Ewangelii, która jasno wskazuje granice między dobrem i złem, między kłamstwem i prawdą, wreszcie z katolickiej nauki społecznej. To z tego powodu biskupi „ciągle opowiadają, że mamy chodzić na wybory”, usilnie przypominając, na kogo można a na kogo nie powinno się głosować z etycznego i moralnego punktu widzenia. I nie ma w tym sprzeczności, że z racji swego powołania „biskupi mają się zajmować zbawianiem ludzkich dusz”. Te dusze nie są wyizolowane – ani od ciała ani od świata. Troskę o zbawienie naszych dusz duchowni – zgodnie z ich misją - muszą wykazywać także i w ten sposób, że będą nam zakreślać wyraźne granice postępowania nie tylko w życiu osobistym, ale też społecznym i publicznym. Chrześcijanin ma obowiązek przemieniać ten świat na lepsze zgodnie z nauczaniem Chrystusa. I nie ma tu kompromisów. Taka jest nasza wiara, taka jest Ewangelia. Czyż zresztą nie w tym duchu nauczał nas przez 27 lat pontyfikatu papież Jan Paweł II, gdy apelował, byśmy byli „ludźmi sumienia”, byśmy w naszej Ojczyźnie, „która jest matką”, uczyli się dobrze zagospodarowywać naszą wolność i przestrzegając, że „demokracja bez wartości przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”?
Do wspólnego świętowania niedzieli zaprosiły siostry Boromeuszki z Trzebnicy, które otworzyły swoje ogrody. Tym razem wydarzenie odbywało się w duchu świętowania Tysiąclecia Korony Polskiej.
-Ogrody, w których się znajdujemy, średniowieczne ogrody klasztorne pełniły nie tylko funkcje ozdobne. Uprawiano tutaj zioła lecznicze, warzywa, winorośl, a także były tu stawy rybne które były ważnym źródłem białka w czasie Wielkiego Postu i w ogóle postu. A jakie ryby hodowano w stawach? Karpie, pstrągi i liny - mówili prowadzący to wydarzenie, dodając: - A wśród ulubionych rozrywek średniowiecza były oczywiście turnieje rycerskie, gra w bule, taniec i śpiew przy akompaniamencie lutni, szałamaj i fideli.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.