Choć środki masowego przekazu potrafią w jednej chwili przenieść nas w odległy świat, przybliżając problemy i zwyczaje ludzi mieszkających w odległych krajach, to zawsze spotkanie z naocznym świadkiem
budzi jakieś szczególne zainteresowanie. Tak było i tym razem, gdy zaproszony gość - ks. Roman Rusinek, pallotyn - opowiadał o swoim pobycie na misjach w Rwandzie.
Młodzież z Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. KEN w Puławach zetknęła się z różnymi formami niesienia pomocy misjom przez ich rówieśników z innych szkół, szczególnie budziła zainteresowanie
forma pomocy zwana „Adopcją Serca”. Stąd zaproszony gość. Ks. Roman przybliżył młodzieży problematykę misji od strony ewangelizacyjnej, a także przedstawił poziom życia i zwyczaje tamtejszej
ludności. Wybuch spontanicznego śmiechu pojawił się, gdy misjonarz oznajmił, że największym komplementem dla tamtejszej kobiety czy dziewczyny są słowa powiedziane przez mężczyznę, że „ma oczy jak
krowa”. Komplement ten ukazuje jak wielkim dobrobytem dla tamtejszej ludności jest to zwierzę. Poziom ich życia budzi politowanie, często bowiem zadawalają się garścią fasoli jako jedynego posiłku
w ciągu dnia.
Ks. Roman, przedstawiając książkę swojego autorstwa Dzieci Rwandy, ukazał całą tragedię tamtego kraju. W 1994 r. doszło do krwawej wojny domowej pomiędzy plemionami Hutu i Tutsi, w której w ciągu
trzech miesięcy zginęło ok. 800 tys. Rwandyjczyków, a do 1996 r. zginęło następnych 600 tys. osób. Bratobójcza wojna pochłonęła 120 kapłanów, kilkadziesiąt sióstr zakonnych i 4 biskupów. Obrazy tamtych
wydarzeń, tego co w całej rzeczywistości niosła tragedia wojny, tylko w małych skrótach przekazywały media. W okrutny sposób mordowano kobiety, dzieci, starców. Wojna oprócz zniszczeń materialnych (zburzone
kościoły, szkoły, ośrodki zdrowia, sklepy, zrujnowane całe wioski), przyniosła okaleczenie psychiczne. Miliony ludzi nosi w sobie straszliwe obrazy mordowania czy gwałcenia ich bliskich. Te psychiczne
urazy noszą w sobie nie tylko dorośli lecz także dzieci, których w Rwandzie jest osieroconych dziesiątki tysięcy. Błąkające się dzieci pozbawione środków do życia, przestraszone i wyczerpane wynajmują
się do pracy za skromne wyżywienie, jeżeli nie umierają na ulicach. Są wyzwaniem dla świata i Kościoła, wołającym o miłosierdzie. Dlatego wszelka pomoc, a zwłaszcza „Adopcja Serca” jest odpowiedzią
wrażliwych serc na to wołanie.
Środowisko naszej szkoły jest wdzięczne ks. Romanowi Rusinkowi, że goszcząc w naszej szkole przybliżył nam problematykę misji w Rwandzie, uwrażliwił nasze serca na pomoc bliźniemu, a zwłaszcza osieroconym
dzieciom. Pozostawił w naszej pamięci niezapomniane wrażenie oraz przyczynił się, że wielu spośród nas włączy się w „Adopcję Serca”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu