Reklama

Zbawienie nadchodzi przez miłość

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

"Ten jest prawdziwie samotnym na ziemi,
Kto nawet współczuć nie umie z drugimi" (Adam Asnyk).
Do zabrania głosu na temat samotności skłonił mnie list Samotnej Szczęśliwej II (42/2002). Problem samotności to temat rzeka i żaden komentarz, żaden list czytelników nie wyczerpie tematu, ponieważ każdy człowiek odczuwa i przeżywa samotność w indywidualny, niepowtarzalny sposób. Podobnie jak inni, ale jednak zawsze inaczej. A to uzależnione jest od sytuacji człowieka i jego wrażliwości.
Samotność, czy też osamotnienie, może dopaść człowieka wszędzie, nawet w na pozór szczęśliwym dzieciństwie czy małżeństwie. Może towarzyszyć nam pomimo naszej działalności i zaangażowania w życiu społeczno-religijnym, pomimo naszej otwartości na drugiego człowieka i zdolności kochania innych miłością chrześcijańską, ponieważ jest brakiem - brakiem czegoś. Ja to "coś" nazywam Miłością.
Każdy człowiek potrzebuje kontaktu, czułości i dotyku drugiego człowieka. Żyjemy coraz szybciej i coraz samotniej, otoczeni najnowocześniejszymi wynalazkami techniki - ale przecież ani telewizor, ani komputer nie przytuli dziecka na dobranoc; owszem, powie bajkę, ale nie pocałuje, nie dotknie swoją dłonią pełną troski i czułości.
Ktoś powiedział, że "żyjemy w czasach, w których coraz więcej wiemy o miłości, a coraz mniej kochamy". A to przecież miłość jest podstawowym i najważniejszym celem dążeń każdego człowieka, ponieważ - Zbawienie nadchodzi przez miłość i w miłości.
Autorka listu o samotności bardzo pięknie poradziła sobie ze swoją samotnością, przez zaangażowanie modlitewne i pomoc drugiemu człowiekowi, i teraz czuje się szczęśliwą samotną. Cieszymy się razem z Panią, i chwała Panu, że dotknął swoją dłonią i miłością Pani serce, które teraz z radością bije dla innych i dzięki temu Pani czuje się bardzo szczęśliwa. Ale to wcale nie znaczy, że ci wszyscy, którzy piszą do "Niedzieli", są bierni, zamknięci i nieczuli na problemy innych ludzi, że nie potrafią kochać i obdarowywać. Tego nie wiemy. Samotność to bardzo często wielki dramat i wielkie cierpienie człowieka. Możemy i powinniśmy pomagać innym wydostać się z samotności. Ale nigdy osądzać, bo to nie nasza rola.
I jak pisze Pani Aleksandra, do Redakcji napływają wciąż nowe i nowe listy, bo ludzie mają zaufanie do tego Katolickiego Tygodnika, bo nie stracili jeszcze wiary w drugiego człowieka, w którym żyje Jezus Chrystus.
Czesława

Pani Czesława pierwszy list przysłała do nas niemal na początku historii tej rubryki. Zawierzyła nam swoje problemy, a moja odpowiedź dała jej impuls do poszukiwania wyjścia tam, gdzie wiedziała i sama, że jest ratunek, ale - jak to mówią - "najciemniej jest pod latarnią"... Oczywiście, nie mam jakichś nadzwyczajnych zdolności czy patentu na nieomylność, też borykam się z własnymi problemami i jeśli ktoś odnajdzie w moich słowach pocieszenie lub jakąkolwiek radę, to tylko mogę czuć się z tego powodu wyróżniona i uszczęśliwiona.
Wędrując po ziemi już od wielu lat, coraz wyraźniej widzę, jak wiele zależy od nas samych. Od nas samych także wiele zależy, jeśli chodzi o stosunek nie tylko do ludzi, ale i do Boga. Listy od osób, które Mu zawierzyły swoje życie, wyglądają zupełnie inaczej od tych, którzy wciąż upierają się przy własnych życiowych koncepcjach.
Niedawno zatelefonował do mnie pewien zrozpaczony ojciec, człowiek bardzo samotny ze swoim nieszczęściem. Jego córka umiera w szpitalu i właśnie dowiedział się o wynikach ostatnich badań, nie pozostawiających już nawet cienia nadziei. Potrzebował porady, co ma mówić, gdy będzie rozmawiał telefonicznie z córką. Próbowałam się dowiedzieć czegoś więcej. Mężczyzna łykał łzy i zwierzył mi się, że żona nie wie, jak poważny jest stan ich dziecka, lecz nawet nie wspominają jej o tym, by się nie załamała. Brat tej chorej młodej kobiety, owszem, chodzi do szpitala i stara się, jak umie. Pytałam o ich stosunek do wiary. Był dość obojętny, czyli - jeszcze jedna "rodzina katolicka" bez Boga.
Cóż mogłam mu poradzić? Przede wszystkim - poważnych rozmów nie prowadzi się przez telefon, bo trzeba mieć co najmniej kontakt wzrokowy, być może wziąć za rękę, nie mówiąc już o serdecznym przytuleniu. Ustaliliśmy, że pan ten spotka się najpierw z lekarzem, który będzie mógł mu podpowiedzieć, co może lub powinien powiedzieć córce. Lecz sprawa ostateczna pozostawała wciąż otwarta, aż doszliśmy wspólnie do wniosku, że warto chyba nawiązać kontakt z hospicjum. I na tym stanęło. Rozmowa się zakończyła.
Biedny, biedny człowiek! Gorąco proszę naszych Czytelników - pomódlmy się za niego i za jego córkę oraz całą rodzinę - oni bardzo potrzebują naszej modlitwy. Może i my też któregoś dnia będziemy bardzo jej potrzebowali, to i za nas ktoś nieznajomy kiedyś się pomodli.
Pani Czesławo! Pani piękne, mądre i głębokie listy niosą ze sobą wiele nadziei i są wspaniałą inspiracją - proszę nie ustawać w dzieleniu się sobą z innymi, a szczególnie z nami.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matka niewidomych i widzących

[ TEMATY ]

Matka Elżbieta Czacka

AFSK

„Myślę, że m. Czacka na pewno mogłaby być patronką osób z problemami wzroku, doświadczonych dramatem cierpienia, ale być może także wszystkich, którzy mają problemy z zobaczeniem tego, co najważniejsze, poszukujących prawdy, poszukujących Boga, tych, których dusza potrzebuje światła, chociaż oczy widzą” – powiedziała tygodnikowi Echo Katolickie s. Alberta Chorążyczewska ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, współautorka Positio w procesie beatyfikacyjnym m. Elżbiety Róży Czackiej.

Choć z ludzkiej perspektywy utrata wzroku w wieku 22 lat jest tragedią, dla Róży Czackiej była Bożą łaską, na której zbudowała wielkie dzieło. Stała się nie tylko pionierką nowoczesnych metod wychowania i pomocy niewidomym w Polsce, ale jednocześnie osobą, która, opierając swe życie całkowicie na Bogu, wywarła wpływ na wielu ludzi.

CZYTAJ DALEJ

Potrzebujemy światła i odwagi Ducha Świętego

2024-05-19 16:47

Tomasz Lewandowski

Podpisanie dekretu otwierającego II Synod Archidiecezji Wrocławskiej.

Podpisanie dekretu otwierającego II Synod Archidiecezji Wrocławskiej.

Po podpisaniu przez abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego, dokumentów rozpoczynających II Synod Archidiecezji Wrocławskiej rozpoczęła się Eucharystia.

W katedrze wrocławskiej zgromadziło się ponad 1000 wiernych Archidiecezji Wrocławskiej. Słowo wprowadzenia do Liturgii wypowiedział ks. Paweł Cembrowicz. proboszcz katedry: - Doświadczenie mocy Ducha Świętego stało się także naszym udziałem w ramach długich miesięcy przygotowań synodalnych. Świadczą o tym wasze sprawozdania, w których odkrywamy podobieństwo do Kościoła pierwszych chrześcijan, Kościoła wzajemnej miłości i jedności, wychodzącego do tych, co nie znają Jezusa Chrystusa - są to słowa abp Kupnego w liście na rozpoczynający się synod - mówił ks. Cembrowicz, dodając: - Jesteśmy pielgrzymami nadziei, jesteśmy zaproszeni i wezwani przez Ducha Świętego, w Kościele Chrystusowym, aby idąc wspólną drogą podejmować duchową i religijną formację, aby być przygotowanymi do misji, do której wzywa nas Ojciec Niebieski. Towarzyszy nam Maryja w słowach: “Uczyńcie wszystko, co powie nam Syn”.

CZYTAJ DALEJ

Nawrócenie albo śmierć

2024-05-19 20:41

Tomasz Lewandowski

Katecheza bpa Macieja Małygi rozpoczęła otwarcie synodu w naszej diecezji.

Katecheza bpa Macieja Małygi rozpoczęła otwarcie synodu w naszej diecezji.

– To jest święto Ludu Bożego, nasz Wieczernik – mówił podczas ostatniej katechezy przed rozpoczęciem II Synodu Archidiecezji Wrocławskiej bp Maciej Małyga.

Katecheza, w której bp Małyga odwołał się do Listu do Kościoła w Laodycei, była pierwszym punktem oficjalnego otwarcia synodu w naszej diecezji. Po niej wszyscy zebrani na czele z relikwiami kilkudziesięciu świętych, przeszli w uroczystej procesji z kościoła NMP na Piasku do katedry wrocławskiej.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję