Pięć lat temu ks. Andrzej Przybylski przyjął w Częstochowie sakrę biskupią
„Nierozłącznie traktuję w swoim powołaniu te dwa słowa: biskup pomocniczy. Powołał mnie Pan, abym pomagał. Powołanie na biskupa to zbawczy plan Boży, którego wykonawcą jest Duch Święty” – mówił nowy biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski 24 czerwca 2017 r., na zakończenie uroczystości święceń w archikatedrze Świętej Rodziny w Częstochowie.
Przewodniczącym liturgii i głównym konsekratorem był abp Wacław Depo, metropolita częstochowski. Współkonsekratorami byli nuncjusz apostolski w Polsce abp Salvatore Pennacchio oraz arcybiskup senior archidiecezji częstochowskiej Stanisław Nowak.
„Kocham Kościół – ten powszechny i ten, który jest w Częstochowie, a któremu na imię archidiecezja częstochowska. Kocham Kościół i jako biskup chciałbym was wszystkich pociągnąć do miłości Kościoła” – przyznał nowy biskup pomocniczy archidiecezji częstochowskiej i dodał, że wszystko w jego życiu jest łaską Boga.
Biskup Andrzej Przybylski pochodzi z diecezji łowickiej. Urodził się 26 listopada 1964 r. w Łowiczu. Jego rodzicami byli Aleksander i Helena (z domu Sołtysińska). Dzieciństwo spędził w Walewicach na terenie parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Bielawach. Do Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Częstochowskiej w Krakowie wstąpił po uzyskaniu tytułu magistra pedagogiki w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie. Studia teologiczne ukończył w nowym gmachu seminaryjnym w Częstochowie. Święcenia kapłańskie przyjął 30 maja 1993 r. w archikatedrze częstochowskiej z rąk abp. Stanisława Nowaka.
Reklama
Był wikariuszem w parafii św. Franciszka z Asyżu w Częstochowie, sekretarzem i kapelanem abp. Stanisława Nowaka, diecezjalnym duszpasterzem młodzieży i duszpasterzem akademickim. W latach 2004-08 był proboszczem personalnej parafii akademickiej św. Ireneusza Biskupa i Męczennika w Częstochowie.
W 2006 r. uzyskał tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie pedagogiki na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracował jako wykładowca pedagogiki w Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Częstochowskiej oraz w Wyższym Instytucie Teologicznym w Częstochowie. Był też adiunktem w Instytucie Pedagogiki na Wydziale Pedagogicznym Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Przez wiele lat pracował w redakcji Tygodnika Katolickiego „Niedziela”.
W 2008 r. został mianowany rektorem Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Częstochowskiej w Częstochowie. W 2015 r. przeszedł do pracy duszpasterskiej – został proboszczem parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Zawierciu.
Decyzja Ojca Świętego Franciszka o mianowaniu ks. prał. Andrzeja Przybylskiego biskupem pomocniczym archidiecezji częstochowskiej i przydzieleniu mu stolicy tytularnej Orte została ogłoszona 20 maja 2017 r.
Ks. prał. Andrzej Przybylski jest dziewiątym biskupem pomocniczym w dziejach Kościoła częstochowskiego. Dewizą jego posługi są słowa: „In Christo” (W Chrystusie), pochodzące z listów św. Pawła Apostoła.
Centralnym motywem herbu biskupiego jest serce, symbol Najświętszego Serca Jezusowego. W tym symbolu jest zawarta cała miłość Boga do człowieka, a także szczególna miłość Jezusa do kapłanów, zgodnie ze słowami św. Jana Marii Vianneya, że „kapłaństwo to miłość Serca Jezusowego”. W to Serce wpisane są znaki nawiązujące do postaci Najświętszej Maryi Panny. Jej osobę przypomina litera „M” oraz dwa promienie wychodzące z lewej strony Serca – nawiązujące do ran na twarzy Matki Bożej z Ikony Jasnogórskiej. Nad Sercem unosi się postać gołębicy – znak Ducha Świętego. Wokół tarczy herbu rozmieszczone są małe ogniki – znak siedmiu darów Ducha Świętego. Wszystkie te symbole umieszczone są na niebieskim tle, nawiązującym do duchowości maryjnej.
Choćby wiele rzeczy zewnętrznych się zmieniło, Bóg zostanie z nami, a my jesteśmy w Kościele z Bogiem i dla Boga.
Co by się stało, gdyby wam zamknięto kościół? – zapytałem mężczyznę stojącego przed kościołem w małej parafii. Odpowiedział lekko oburzony: – Zamknęli nam już szkołę, pocztę i ośrodek zdrowia. Było trudno, ale jakoś to przeżyliśmy. Ale jakby nam ktoś zamknął kościół, to my byśmy się tu pozabijali, bo choć nie jesteśmy tacy święci ani nawet tak bardzo pobożni, to jak w niedzielę przyjdziemy do kościoła, żeby posłuchać Ewangelii, zawsze coś w nas zostanie. Jak przyklękniemy do spowiedzi i uderzymy się we własne piersi, to widzimy, że nie tylko inni są grzesznikami, ale i my sami mamy dużo do poprawy. Jakby u nas nie było Pana Boga i Kościoła – to już wszystko można by było robić bez wyrzutów sumienia, nawet grzeszyć bez żadnych granic.
„Potrafiłby pan mnie przekonać, żebym poszedł na wybory?” – takie pytanie (przed pierwszą turą wyborów prezydenckich) Robert Mazurek zadał Janowi Rokicie w Kanale Zero. „Chyba bym potrafił” – odparł Rokita (przyznając, że sam zawsze bierze udział w głosowaniu). I rozpoczął swój wywód: „Generalnie chodzenie na wybory jest ok, nie uważam jednak, żeby było to obowiązkiem moralnym, jak biskupi zwykli twierdzić w Polsce regularnie… Zawsze się temu dziwiłem, nawiasem mówiąc, że biskupi, którzy mają się zajmować zbawianiem ludzkich dusz, ciągle opowiadają, że mamy chodzić na wybory i że Pan Bóg nas rozlicza za chodzenie na wybory. To nie jest prawda… Nie uważam, żeby to było obowiązkiem moralnym”. I tu pojawia się kłopot.
W mojej ocenie jest to bardzo ciekawa rozmowa (można odsłuchać na Kanale Zero), często na poziomie metapolityki, prawdziwa uczta intelektualna! W tym punkcie jednak, pozwolę sobie nie zgodzić się ze stanowiskiem znanego polityka Jana Rokity. Faktycznie bowiem, udział w wyborach jest dla katolika nie czym innym, tylko właśnie obowiązkiem moralnym, wypływającym najpierw z biblijnego wezwania do „czynienia sobie ziemi poddanej”, potem z Ewangelii, która jasno wskazuje granice między dobrem i złem, między kłamstwem i prawdą, wreszcie z katolickiej nauki społecznej. To z tego powodu biskupi „ciągle opowiadają, że mamy chodzić na wybory”, usilnie przypominając, na kogo można a na kogo nie powinno się głosować z etycznego i moralnego punktu widzenia. I nie ma w tym sprzeczności, że z racji swego powołania „biskupi mają się zajmować zbawianiem ludzkich dusz”. Te dusze nie są wyizolowane – ani od ciała ani od świata. Troskę o zbawienie naszych dusz duchowni – zgodnie z ich misją - muszą wykazywać także i w ten sposób, że będą nam zakreślać wyraźne granice postępowania nie tylko w życiu osobistym, ale też społecznym i publicznym. Chrześcijanin ma obowiązek przemieniać ten świat na lepsze zgodnie z nauczaniem Chrystusa. I nie ma tu kompromisów. Taka jest nasza wiara, taka jest Ewangelia. Czyż zresztą nie w tym duchu nauczał nas przez 27 lat pontyfikatu papież Jan Paweł II, gdy apelował, byśmy byli „ludźmi sumienia”, byśmy w naszej Ojczyźnie, „która jest matką”, uczyli się dobrze zagospodarowywać naszą wolność i przestrzegając, że „demokracja bez wartości przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”?
„Potrafiłby pan mnie przekonać, żebym poszedł na wybory?” – takie pytanie (przed pierwszą turą wyborów prezydenckich) Robert Mazurek zadał Janowi Rokicie w Kanale Zero. „Chyba bym potrafił” – odparł Rokita (przyznając, że sam zawsze bierze udział w głosowaniu). I rozpoczął swój wywód: „Generalnie chodzenie na wybory jest ok, nie uważam jednak, żeby było to obowiązkiem moralnym, jak biskupi zwykli twierdzić w Polsce regularnie… Zawsze się temu dziwiłem, nawiasem mówiąc, że biskupi, którzy mają się zajmować zbawianiem ludzkich dusz, ciągle opowiadają, że mamy chodzić na wybory i że Pan Bóg nas rozlicza za chodzenie na wybory. To nie jest prawda… Nie uważam, żeby to było obowiązkiem moralnym”. I tu pojawia się kłopot.
W mojej ocenie jest to bardzo ciekawa rozmowa (można odsłuchać na Kanale Zero), często na poziomie metapolityki, prawdziwa uczta intelektualna! W tym punkcie jednak, pozwolę sobie nie zgodzić się ze stanowiskiem znanego polityka Jana Rokity. Faktycznie bowiem, udział w wyborach jest dla katolika nie czym innym, tylko właśnie obowiązkiem moralnym, wypływającym najpierw z biblijnego wezwania do „czynienia sobie ziemi poddanej”, potem z Ewangelii, która jasno wskazuje granice między dobrem i złem, między kłamstwem i prawdą, wreszcie z katolickiej nauki społecznej. To z tego powodu biskupi „ciągle opowiadają, że mamy chodzić na wybory”, usilnie przypominając, na kogo można a na kogo nie powinno się głosować z etycznego i moralnego punktu widzenia. I nie ma w tym sprzeczności, że z racji swego powołania „biskupi mają się zajmować zbawianiem ludzkich dusz”. Te dusze nie są wyizolowane – ani od ciała ani od świata. Troskę o zbawienie naszych dusz duchowni – zgodnie z ich misją - muszą wykazywać także i w ten sposób, że będą nam zakreślać wyraźne granice postępowania nie tylko w życiu osobistym, ale też społecznym i publicznym. Chrześcijanin ma obowiązek przemieniać ten świat na lepsze zgodnie z nauczaniem Chrystusa. I nie ma tu kompromisów. Taka jest nasza wiara, taka jest Ewangelia. Czyż zresztą nie w tym duchu nauczał nas przez 27 lat pontyfikatu papież Jan Paweł II, gdy apelował, byśmy byli „ludźmi sumienia”, byśmy w naszej Ojczyźnie, „która jest matką”, uczyli się dobrze zagospodarowywać naszą wolność i przestrzegając, że „demokracja bez wartości przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”?
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.