Podczas święceń diakonatu w sercach wielu ludzi rodzi się pytanie, co kieruje młodymi mężczyznami, że podejmują decyzję o realizacji swojego powołania we wspólnocie Kościoła, który dziś doświadcza tak wielu trudności? Odpowiedzi na to pytanie udzielają nam nowo wyświęceni diakoni.
– W pewnym sensie przyjęte święcenia są dla mnie jak ślub, który zawierają zakochani. Kiedy złożyłem przyrzeczenie celibatu i posłuszeństwa, to usankcjonowałem decyzję życia w wierności Bogu i ludziom, do których Pan mnie pośle – mówi dk. Konrad Wadelski z Sulejowa. – Dla mnie natomiast świecenia są wejściem na drogę wyjątkowej służby Bogu i ludziom w naszym codziennym życiu. Chciałbym, by wierni dostrzegali we mnie życie Bogiem i by zobaczyli, że chrześcijaństwo jest piękne – podkreśla dk. Maksymilian Frąckowiak z Poznania. – Święceń nie przyjmujemy dla siebie, ale dla Kościoła, który tworzymy. Ważne jest to, byśmy zaufali Duchowi Świętemu, który nas na tej drodze prowadzi i nie bazowali na sobie, lecz na Jego obecności – dopowiada dk. Witold Łącki z Rogowa. – Nie mam wątpliwości, że posługa diakona jest darem, którym Bóg nas obdarza i z którym nas posyła do ludzi. Ufam, że moja posługa skupiona będzie na głoszeniu Ewangelii, bo taką misję otrzymujemy, przyjmując święcenia – zauważa Kubańczyk dk. Carlos Zaldiba.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Każdy z nowo wyświęconych diakonów wyraża nadzieję, że ich posługa będzie przepełniona łaską Boga i że mimo swoich ludzkich słabości wytrwają w powołaniu. Na obecność łaski oraz na dwoistość życia księży zwrócił diakonom uwagę kard. Grzegorz Ryś podczas Mszy św., którą sprawował dla nich w czasie rekolekcji przed święceniami. Metropolita łódzki w homilii powiedział, że problemem człowieka, który ma grzeszne ręce jest to, że prowadzi on podwójne życie. – Niestety można prowadzić podwójne życie w Kościele. Wówczas z jednej strony pokazujemy ludziom, że Jezus Chrystus jest Panem, a z drugiej strony sami królujemy i panujemy nad ludźmi. To jest duchowa schizofrenia oraz indywidualny i wspólnotowy problem. Nie wolno nam organizować życia Kościoła wokół siebie – powiedział kard. Ryś.
Przez długie lata formacji seminaryjnej duchowni byli przygotowywani do budowania nieustającej relacji z Bogiem oraz do odpowiedzialności za wspólnotę Kościoła. – Mamy pełną świadomość, że tym, który pozwala nam rozeznać powołanie, jest Kościół i że to w nim, i przez niego działa Bóg. Wierzymy również, że Bóg działa przez decyzję biskupa, który nas posyła – zauważa dk. Tomasz Ubrych z Witowa. – I choć nie wiemy, czym będziemy zajmować się na parafii, to jednak ufamy, że jeżeli pozwolimy prowadzić się Bogu, to zrealizujemy Jego plan, a nie swój – stwierdza dk. Krystian Leśniewski ze Zduńskiej Woli.
– Po pochwale celibatu jest tekst o ojcostwie wobec dzieci. Bezżenność jest też ojcostwem. Po święceniach prezbiteratu usiądziecie w konfesjonale, przyjdzie do was 90-letni człowiek i powie: „A ciebie, ojcze, proszę o rozgrzeszenie i pokutę”. Ciebie, ojcze! Dojrzałość prawdziwie męska to jest ojcostwo i nie jest to zaprzeczenie tego, co powiedziałem o dojrzałości do dziecięctwie. Jesteś dojrzały, gdy potrafisz odpowiadać za innych, gdy pomagasz innym wzrastać, gdy cieszysz się, gdy inni wzrastają twoim kosztem. Dojrzałość męska to dojrzałość w ojcostwie – mówił kard. Ryś w homilii podczas tegorocznych święceń diakonatu.